Gospodarze przystąpili do meczu bez pauzującego za kartki kapitana Piotra Wlazły, zabrakło też kontuzjowanego Adama Radwańskiego. Z kolei trener gości Tomasz Kaczmarek nie mógł skorzystać z Łukasza Zwolińskiego, który doznał urazu pleców.

Lechia była zdecydowanym faworytem tego spotkania i od początku narzuciła swoje warunki gry. Gdańszczanie sprawie rozgrywali piłkę i w 9. minucie ich akcja zakończyła się golem strzelonym przez Ilkaya Durmusa. Radość przyjezdnych nie trwała jednak długo, gdyż po analizie VAR trafienie nie zostało uznane z powodu spalonego.

Z czasem miejscowi zaczęli wyprowadzać ataki. W 28. minucie groźny strzał, tuż nad poprzeczką, oddał Sebastian Boniecki. W odpowiedzi bliski powodzenia był Flavio Paixao, lecz jego strzał obronił Łukasz Budziłek.

Lechia niby kontrolowała grę, ale nie stwarzała sobie okazji bramkowych. Z kolei Bruk-Bet atakował głównie swoją lewą stroną, gdyż na prawej obronie słabo radził sobie ustawiony tam środkowy pomocnik Tomasz Makowski. Na druga połowę Makowski już nie wyszedł, a zastąpił go Mateusz Żukowski.

W ekipie gospodarzy na boisku pojawił się natomiast Marcin Grabowski. Dla tego lewego obrońcy był to pierwszym występ w tym sezonie. Wiosną doznał on poważnej kontuzji, którą leczył przez kilka miesięcy.

Lechia już w pierwszej akcji po wznowieniu gry mogła objąć prowadzenie, lecz Kacper Sezonienko nie trafił z bliska do bramki po świetnym podaniu od Falvia Paixao. W 53. minucie, po stracie piłki przez Macieja Gajosa, sam na bramkę Dusana Kuciaka popędził Michal Hubnek. Jego strzał wylądował jednak na bocznej siatce.

Dwa szybkie ciosy

W 55. minucie było już 1:0 dla Lechii. To była efektowna akcja. Durmus dośrodkował z prawego skrzydła, Conrado zgrał jeszcze głową do Paixao, który skierował piłkę do pustej bramki. To był 94. gol Portugalczyka w ekstraklasie.

Gospodarze nie ochłonęli jeszcze po stracie bramki, gdy otrzymali drugi cios. Conrado znowu dostał podanie od Durmusa, lecz tym razem zdecydował się na strzał i nie dał szans Budziłkowi na skuteczną interwencję.

Chwilę później Brazylijczyk mógł po raz kolejny wpisać się na listę strzelców, lecz tym razem minimalnie spudłował. W 74. minucie bliscy zdobycia kontaktowego gola byli gospodarze. Żukowski wybił jednak piłkę z bramki pod strzale Jakuba Peka.

Lechia odniosła czwarte kolejne zwycięstwo i została liderem ekstraklasy. O tym czy utrzyma pierwsze miejsce w tabeli zadecydują wyniki niedzielnych meczów - Legii Warszawa z Lechem Poznań oraz Wisły Płock z Pogonią Szczecin.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza - Lechia Gdańsk 0:2 (0:0)

Bramki: 0:1 Flavio Paixao (55), 0:2 Conrado (56).

Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Jarosław Kubicki.

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów 3 500.

Bruk-Bet Termalica Nieciecza: Łukasz Budziłek - Marcin Wasielewski, Michal Bezpalec, Nemanja Tekijaski, Bartłomiej Kukułowicz (46. Marcin Grabowski) - Michal Hubinek, Sebastian Bonecki - Ernest Terpiłowski (82. Martin Vasil), Samuel Stefanik (64. Jakub Pek), Martin Zeman (64. Roman Gergel) - Muris Mesanovic (64. Kacper Śpiewak).

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Tomasz Makowski (46. Mateusz Żukowski), Michał Nalepa, Mario Maloca, Rafał Pietrzak - Jarosław Kubicki, Maciej Gajos (85. Egzon Kryeziu) - Ilkay Durmus, Flavio Paixao (85. Bassekou Diabate), Conrado (74. Marco Terrazzino) - Kacper Sezonienko (75. Omran Haydary).