Borussia Dortmund miała dziś świętować zdobycie mistrzostwa Niemiec. Wielkiego świętowania i przerwania mistrzowskiej serii Bayernu jednak nie było, bo Borussia zremisowała u siebie z FSV Mainz 2:2 i spadła ostatecznie na drugie miejsce w tabeli. Bayern Monachium odzyskał pierwsze miejsce po pokonaniu 2:1 FC Koeln, a decydującą o tytule bramkę strzelił w końcówce Jamal Musiala. Bayern zdobył 11 mistrzostwo Niemiec z rzędu. Borussia zaprzepaściła ogromną szansę.

Kibice w Dortmundzie już kilka godzin przed meczem gromadzili się w okolicach stadionu Signal Iduna Parka. Szansa na mistrzostwo i detronizację Bayernu Monachium po ponad dekadzie była ogromna. Przed ostatnią kolejką dwa punkty przewagi nad Bawarczykami i domowy mecz z FSV Mainz. Co mogło pójść nie tak?

Pierwsza połowa spotkania pokazała, że niemal wszystko. Na początku Dortmundczycy mieli swoje szanse, jednak już w 15 minucie to goście objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego obrońcy Borussi nie upilnowali Andreasa Hachne-Olsena. Norweg zbiegł na bliższy słupek, odbił piłkę głową a ta wpadła do bramki tuż przy słupku. Na trybunach nastąpiła konsternacja...

Kilka minut później długa analiza systemu VAR. Sędzia dyktuje rzut karny dla gospodarzy. Piłkę ustawił Sebastien Haller. Iworyjczyk był bardzo niepewny. Uderzył niezbyt mocno i niezbyt celnie. Bramkarz Mainz zdołał obronić. 

W 24. minucie padł drugi gol dla Mainz. Tym razem dośrodkowanie nastąpiło z lewej strony a 6 metrów przed bramką znalazł się Karim Onisiwo. Dwaj środkowi obrońcy Borussi stali daleko. Napastnik gości miał dużo miejsca i czasu. Co prawda bramkarz ekipy z Dortmundu miał jeszcze piłkę na rękawicy i do skutecznej interwencji brakowało niewiele, ale futbolówka wtoczyła się do siatki.

Na wydarzenia w Dortmundzie czekali piłkarze wicelidera a więc Bayernu Monachium. Bawarczycy grali na wyjeździe z FC Koeln i od 8 minuty prowadzili po trafieniu Kingsleya Comana. 

W drugiej połowie trener Borussi Edin Terzic sięgnął po nastolatków. Sytuację mieli uratować Youssoufa Moukoko i Julien Duranville oraz nieco bardziej doświadczony Giovanni Reyna.

Dortmundczycy atakowali, byli ustawieni coraz wyżej. Potrzebowali trzech bramek, by zdetronizować Bayern. Kolejne minuty przynosiły strzały, ale nie dawały bramek. W Mainz nastawili się na kontrataki. Wreszcie w 69. minucie piłkę pięknie rozegrali na małej przestrzeni Reyna i Raphael Guerreiro. Portugalczyk uderzył z 14 metrów. Piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki. To oznaczało, że Borussia będzie atakować jeszcze zacieklej! I tak było.

Gospodarze zamknęli przyjezdnych na ich połowie. Bramkarz Mainz Finn Dahmen miał sporo pracy, ale minuty upływały a wynik się nie zmieniał. Przynajmniej w Dortmundzie... 

Bo w Kolonii miejscowi piłkarze mieli rzut karny w pojedynku z Bayernem. Sędzia podjął decyzję po analizie VAR. Bramkę dla FC Koeln strzelił Dejan Ljubicić. 

To całkowicie zmieniało sytuację, bo po tym golu Borussia miała tytuł mimo porażki z Mainz. Zostawał punkt przewagi nad ekipą z Monachium! 

W Dortmundzie gospodarze nie mogli czuć się pewnie. Nadal potrzebowali bramek, ale nie potrafili tego zrobić. Za to w Kolonii Jamal Musiala w końcówce spotkania wyprowadził na prowadzenie Bayern i znów wszystko się zmieniło. Borussi pozostał tylko doliczony czas gry na to, by strzelić dwa gole, albo liczyć na wyrównującego gola w Kolonii. 

Widać było jednak, że piłkarze z Dortmundu nieco spuścili z tonu. Nie byli już tak żywiołowi. Coraz trudniej było im kreować sytuacje w polu karnym przeciwników. Jeszcze Haller wbił piłkę do bramki, ale napastnik Borussi był na spalonym. 

Wreszcie Niklas Sule w 96 minucie dał Dortmundczykom wyrównanie. To jednak był koniec. Cudu nie było. Przynajmniej w Dortmundzie, bo o cudzie mogą na pewno mówić kibice Bayernu, który odwrócił losy sezonu.

Dla Bayernu to 11 tytuł z rzędu. Tym razem piłkarze z Monachium byli już bardzo blisko zakończenia swojej mistrzowskiej serii, ale jednak los i piłkarskie szczęście uśmiechnęło się właśnie do nich.

W Dortmundzie od rana nastawiali się na wielkie świętowanie. Skończyło się remisem, który jest porażką, bo takiego meczu o taką stawkę przegrać po prostu nie można. 

Z Bundesligą pożegnały się: Hertha Berlin, Schalke Gelsenkirchen (klub Marcina Kamińskiego) oraz VfB Stuttgart.


Opracowanie: