To zbiornik na paliwo uszkodził katamaran Romana Paszke - dowiedział się reporter RMF FM Kuba Kaługa. Kapitan na pokładzie jachtu "Gemini 3" miał opłynąć Ziemię w rekordowym tempie. Próba nie udała się, bo urwał się bak na paliwo.

W trakcie rejsu zbiornik zerwał się i przerwał dwa przewody - paliwowy oraz przewód doprowadzający wodę morską, służącą do chłodzenia silnika. Przez dwucentymetrowy otwór w uszkodzonym przewodzie w ciągu 26 godzin wlało się do środka aż 6 ton wody.

To paradoksalna sytuacja, bo cały rejs odbywa się na żaglach; silnik, który uniemożliwił dalszą podróż Paszkemu, mógłby mu służyć jedynie do manewrów w porcie.

Akcja ratunkowa trwała 28 godzin

Do awarii doszło w nocy 6 stycznia przy sile wiatru ok. 57 węzłów (106 km/godz.) i falach powyżej pięciu metrów. Gdy Paszke stwierdził, że jacht nabiera wody, a zatopione zostały trzy najważniejsze przedziały lewego pływaka: nawigacyjny, maszynowy i rufowy, zdecydował o przerwaniu samotnego rejsu dookoła globu trasą pod wiatr (kurs z Europy najpierw na Horn).

W tym czasie "Gemini 3" znajdował się ok. 317 mil morskich od przylądka Horn. Jedynym portem bezpiecznym było Rio Gallegos oddalone wtedy o ok. 170 mil. Akcja ratownicza trwała 28 godzin.

W tej chwili samotnie opływa świat inny żeglarz - Tomasz Cichocki. Po minięciu Australii i Nowej Zelandii obrał kurs na Horn z drugiej niż Paszke strony. Do owianego złą sławą przylądka ma jeszcze około 2500 mil. W "drodze" jest od prawie 200 dni.