"W Tbilisi za dobrze nam nie szło, ale z drugiej strony każdy z naszych ostatnich awansów na duży turniej był spowodowany zwycięstwem na Wschodzie" - mówi przed piątkowym meczem piłkarskiej reprezentacji Polski z Gruzją Zbigniew Boniek. W rozmowie z RMF FM prezes PZPN-u mówi o tym, czy zwycięstwo z Niemcami poprawiło klimat wokół drużyny, a także zdradza swojego faworyta do Złotej Piłki.

Kacper Merk: Czy po owocnym październiku klimat wokół reprezentacji się poprawił?

Zbigniew Boniek: Myślę, że ta zmiana zaczęła następować trochę wcześniej. Już po wiosennych meczach z osłabionymi Niemcami czy później Litwą dało się zaobserwować symptomy tego, że w drużynie zaczyna się dziać coś dobrego. Wtedy nie każdy chciał to zauważyć, ale już październikowe zwycięstwo z Niemcami wszystko zmieniło. Wcale mnie to nie dziwi, bo od dłuższego czasu wydawało mi się, że nasza reprezentacja potrzebuje jednego dobrego meczu, by odbić się od dna. Mam nadzieję, że spotkanie z aktualnymi mistrzami świata było właśnie takim spotkaniem, które pozwoli zbudować naszym piłkarzom poczucie własnej wartości i poprowadzi ich do kolejnych sukcesów.

Droga do nich prowadzi przez Tbilisi, bo wygrywając z Gruzją, otworzylibyśmy sobie szeroko drzwi na Euro 2016.

Jasne, tylko te trzy punkty trzeba najpierw zdobyć, a jak spojrzymy w przeszłość, to akurat w Tbilisi za dobrze nam nie szło. Z drugiej strony przypominam sobie, że każdy z naszych ostatnich awansów na duży turniej był spowodowany zwycięstwem na Wschodzie: czy to w Armenii, czy np. w Kazachstanie. Jestem przekonany, że kadrę stać na dobry występ i powtórzenie takiego wyniku.

Może dobre występy reprezentacji przełożą się też na nagrody indywidualne. Zdziwił pana brak Roberta Lewandowskiego na liście nominowanych do Złotej Piłki?

Robert jest fantastycznym piłkarzem, ale kibice powinni zdawać sobie sprawę, że dopóki nie wygra z klubem bądź reprezentacją czegoś wielkiego, trudno będzie mu się przebić. Na tej liście jest bowiem co najmniej z piętnastu piłkarzy prezentujących podobny poziom do Roberta, ale sposób jej wyłaniania nie jest do końca klarowny i być może dopiero jakieś trofeum sprawi, że kapitan naszej reprezentacji będzie stałym uczestnikiem w takim gronie.

A w tej kwestii pan jest bardziej zwolennikiem honorowania kogoś za sukcesy indywidualne - np. Cristiano Ronaldo - czy za drużynowe - np. członka reprezentacji mistrzów świata?

Moim zdaniem, te dwa czynniki powinny się łączyć, tzn. indywidualna wartość piłkarza powinna być podkreślana sukcesami drużyny. Wracając jeszcze do Roberta Lewandowskiego - gdyby dziś nadal grał w Zniczu Pruszków, to nawet gdyby strzelał 50 bramek w sezonie, w Europie mało kto by to zauważył.

Dla mnie faworytem numer 1 do Złotej Piłki jest Cristiano Ronaldo, który strzela bramki jak na zawołanie dla najlepszej drużyny Ligi Mistrzów w poprzednim sezonie. Owszem, na mundialu niespecjalnie mu poszło, ale za osiągnięcia z Królewskimi zasługuje na taką nagrodę.