Mandaty i zarzuty, w tym napaści na funkcjonariusza policji oraz wniesienia na stadion pirotechniki, grożą zatrzymanych po wczorajszych zadymach na meczu Pucharu Polski w Łodzi. Widzew grał ze Śląskiem Wrocław.


Podczas wczorajszego meczu Widzew Łódź - Śląsk Wrocław zatrzymanych zostało 27 osób. Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania zatrzymano 22 osoby, które próbowały wnieść pirotechnikę na stadion. Pozostałym się to udało. Na trybunach zapłonęły race, a w trakcie meczu musiała interweniować policja, która użyła armatki wodnej.

W trakcie samego meczu zostały odpalone race, a następnie część kibiców drużyny przyjezdnej próbowała sforsować bramę i przedostać się na teren zajmowany przez kibiców Widzewa. W tym momencie na wyraźną prośbę organizatora tej masowej imprezy, na teren wkroczyła policja. Dość szybko zapanowaliśmy nad sytuacją. Mecz został przerwany na kilka minut - relacjonowała nam wydarzenia Joanna Kącka z łódzkiej policji.


Część kibiców wróci na Dolny Śląsk jedynie z mandatami - inni odpowiedzą już na zarzuty z Kodeksu karnego i ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Będzie to prawdopodobnie zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza oraz wniesienie pirotechniki na stadion.

W ramach 1/32 finału Pucharu Polski Widzew pokonał Śląsk Wrocław 2:0.

Wciąż czekamy na postępy w sprawie skandalu na stadionie w Wejherowie. Tam kibole wystrzelili pirotechnikę w stronę bramkarza Lechii Gdańsk. Policja na razie zbiera w tej sprawie materiały.

Opracowanie: