Polska wygrała 2:0 z San Marino w meczu trzeciej grupy eliminacji piłkarskich mistrzostw świata. Jedyne co cieszy to wynik, ponieważ Polacy po raz kolejny zaprezentowali się przeciętnie. Co więcej, już w pierwszych minutach naszą drużynę ratował Łukasz Fabiański, który obronił rzut karny. Kolejny mecz eliminacyjny „biało-czerwonych” dopiero w październiku. Wtedy zmierzymy się z Czechami.

Pierwsza połowa była w wykonaniu Polaków bardzo słaba. I nie zmienia tego fakt, że do szatni piłkarze Leo Beenhakkera schodzili prowadząc 1:0. Już na samym początku meczu polscy kibice złapali się za głowę, nie wierząc w to, co zobaczyli. W 4. minucie Wojtkowiak sfaulował w polu karnym najlepszego piłkarza San Marino, Selvę, i sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr. Bohaterem „biało-czerwonych” został jednak Łukasz Fabiański. Bramkarz Arsenalu Londyn wyczuł intencję strzelca i w pięknym stylu sparował piłkę.

Kto jednak myślał, że od tej pory nasi piłkarze rzucą się do huraganowych ataków, był w błędzie. Owszem, Polacy dłużej utrzymywali się przy piłce, próbowali ataku pozycyjnego, ale te poczynania były niedokładne i toczone w ślamazarnym tempie. W 11. minucie znów Fabiański obronił nas przed kompromitacją, wygrywając pojedynek sam na sam z Davidem Simoncinim. Z kolei Polacy pierwszy celny strzał oddali w 23. minucie. Bramkarz naszych rywali wykazał się jednak niezłą interwencją.

Dziesięć minut przed przerwą padł wreszcie upragniony gol. W zamieszaniu pod bramką San Marino, największym sprytem wykazał się Euzebiusz Smolarek. Nasz najlepszy piłkarz poprzednich eliminacji wepchnął piłkę do bramki z kilku metrów. Po golu obraz gry się nie zmienił. Polacy próbowali kontrolować sytuację, a rywal ograniczał się do sporadycznych kontr. Po wielkich męczarniach, Polska prowadziła z San Marino 1:0.

Druga połowa była tylko trochę lepsza od pierwszej. Na pewno Polacy zaczęli ją z większym animuszem. Kilka ciepłych słów można było też wreszcie powiedzieć o naszej defensywie, która nie przepuszczała piłkarzy San Marino pod polskie pole karne. „Biało-czerwoni” próbowali częściej strzelać, jednak zazwyczaj były to uderzenia niecelne, lub zbyt słabe, by zagrozić bramce Simonciniego. W 58. minucie Leo Beenhakker postanowił wpuścić na boisko debiutanta – Roberta Lewandowskiego. Zawodnik poznańskiego Lecha nie zawiódł selekcjonera i odwdzięczył się golem w 67. minucie.

Od tej pory było jasne, że nic wielkiego już się nie wydarzy. Polacy spokojnie kontrolowali sytuację na boisku i „dowieźli” wymęczone zwycięstwo do końca. Po dwóch spotkaniach piłkarze dowodzeni przez Leo Beenhakkera mają na koncie 4 punkty.

Bramki: Euzebiusz Smolarek (36), Robert Lewandowski (67).

Składy:

Polska: Łukasz Fabiański - Grzegorz Wojtkowiak, Michał Żewłakow, Mariusz Jop, Marcin Kowalczyk (28-Jacek Krzynówek) -Jakub Błaszczykowski, Mariusz Lewandowski, Roger Guerreiro - Łukasz Piszczek (88-Rafał Murawski) - Euzebiusz Smolarek, Marek Saganowski (59-Robert Lewandowski).

San Marino: Aldo Simoncini (73-Federico Valentini) - Carlo Valentini, Michele Marani, Davide Simoncini, Fabio Bollini (46- Damiano Vanucci) - Nicola Albani, Fabio Viatioli, Maicol Beretti (80-Mauro Marani), Matteo Bugli - Andy Selva, Manuel Marani.