Liderka rankingu tenisistek Amerykanka Serena Williams spotka się z rozstawioną z numerem czwartym Chinką Na Li w niedzielnym finale zamykającego sezon turnieju WTA Championships (pula nagród 6 mln dol.) na twardym korcie Sinan Erdem Arena w Stambule

Williams miała w sobotę problemy, straciła w imprezie pierwszego seta, zanim pokonała po południu byłą numer jeden na świecie - Serbkę Jelenę Jankovic 6:4, 2:6, 6:4.

W decydującym secie prowadziła już 5:1, ale końcówka zrobiła się bardzo nerwowa i w niej nie wykorzystała najpierw meczbola przy 5:2, a także dwóch następnych przy 5:4. Skuteczne okazało się dopiero czwarte podejście, po dwóch godzinach i siedmiu minutach gry.

Jestem trochę zmęczona dużą ilością meczów, jakie zagrałam w tym roku. Czuję się mocno, ale to mocno zmęczona, nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. To było dzisiaj widać w drugim i trzecim secie. Najważniejsze jednak, że udało mi się przezwyciężyć kryzys. Przede mną teraz jeszcze tylko jeden mecz i odpoczynek - powiedziała Williams, która wygrała 77. mecz singlowy w tym sezonie, w którym poniosła tylko cztery porażki (w deblu ma bilans 7-3).

Do jutra muszę się pozbierać mentalnie i fizycznie, bo to bardzo ważny mecz. Choć w sumie niczego i nikomu nie muszę w nim udowadniać, to jednak bardzo chcę go wygrać. Byłby to miły akcent na zakończenie tak ciężkiego, ale dobrego dla mnie roku - dodała.

32-letnia Amerykanka ma za sobą najlepszy sezon w karierze i już wcześniej zapewniła sobie pierwsze miejsce na świecie na koniec roku. Wygrała w nim już dziesięć turniejów, w tym dwa wielkoszlemowe - Roland Garros i US Open.

Już we wtorek, po pierwszym meczu w Grupie Czerwonej, w której wygrała trzy mecze bez straty seta, jako pierwsza w historii przekroczyła granicę 10 milionów dolarów zarobionych od stycznia na korcie. Jeśli uda jej się obronić w Stambule tytuł sprzed roku to suma ta wzrośnie do ponad 12 mln.

Wcześniej miejsce w finale wywalczyła Na Li, pokonując Czeszkę Petrę Kvitovą 6:4, 6:2. Zapewniła sobie tym samym trzecie miejsce w rankingu tenisistek na koniec roku, bowiem wcześniej była niepokonana w Grupie Białej. Zdobyte już co najmniej 1050 punktów (triumfatorka zgarnie 1500 pkt) pozwoli jej w poniedziałek zająć pozycję Marii Szarapowej (nie grała nigdzie od sierpnia z powodu kontuzji barku). Rosjanka spadnie na piąte miejsce, za Agnieszkę Radwańską, która w Stambule poniosła trzy porażki w Grupie Czerwonej.

Przed Chinką najwyżej notowaną zawodniczką z Azji w rankingu WTA Tour była Japonka Kimiko Date-Krumm, która zajmowała czwartą lokatę.

Moim celem na ten rok była pierwsza trójka rankingu i jestem w niej, choć trochę na ostatnią chwilę. Zobaczymy, jak długo, bo pewnie początek przyszłego roku to zweryfikuje, ale udało się i jestem z siebie zadowolona. Teraz wypada siąść i po zastanowieniu wyznaczyć jakieś cele na kolejny sezon. Może numer dwa na świecie? Zobaczymy. Na razie jestem jedynką w Azji, to dobrze wróży na przyszłość - powiedziała ze śmiechem Li, która ma bilans meczów z Amerykanką 1-9.

Williams już po raz szósty osiągnęła finał w mistrzostwach WTA Tour, które wygrywała trzykrotnie: w 2001 i 2009 roku oraz poprzednią edycję w Stambule. Dwukrotnie ponosiła porażki w decydujących pojedynkach - w 2002 r. z Belgijką Kim Clijsters i dwa lata później z Szarapową. Tylko trzy tenisistki dotychczas triumfowały w turnieju masters cztery lub więcej razy: Amerykanka Martina Navratilova ośmiokrotnie, Niemka Steffi Graf pięć razy, a inna zawodniczka z USA Chris Evert - cztery.

W sobotę po południu awans do finału gry podwójnej wywalczyły Su-Wei Hsieh z Tajwanu i Chinka Shuai Peng. Rozstawiony z numerem drugim duet pokonał Rosjankę Nadieżdę Pietrową i Słowenkę Katarinę Srebotnik 7:6 (7-5), 6:2.

Wieczorem, w drugim meczu półfinałowym, Włoszki Sara Errani i Roberta Vinci, które już wcześniej zapewniły sobie prowadzenie w deblowych rankingach na koniec sezonu, nieoczekiwanie przegrały z Rosjankami Jekateriną Makarową i Jeleną Wiesniną 6:4, 5:7, 3-10.

(jad)