Policja w Manchesterze aresztowała hakera, który włamał się na konto mailowe szkoleniowca Manchesteru City Pepa Guardioli. Uzyskane w ten sposób poufne informacje mężczyzna chciał sprzedać za 100 tysięcy funtów.

Włamania na konto Pepa Guardioli dokonał pracownik firmy informatycznej, która dwa lata temu współpracowała z Manchesterem City.

Przechwycone przez hakera maile dotyczyły m.in. planowanych przez angielski klub transferów.

Według brytyjskich mediów, chodziło m.in. o potencjalne sprowadzenie do Manchesteru City dwóch piłkarzy: gwiazdora Ajaxu Amsterdam Matthijsa de Ligta i zawodnika Arsenalu Sokratisa Papastatopulosa.

Wykradzione maile zawierały także prywatne dane piłkarzy The Citizens, w tym numery ich telefonów.

Ponadto haker uzyskał dostęp do mailowych kontaktów Guardioli.

Mężczyzna chciał sprzedać wykradzione informacje dziennikowi "The Sun" - redakcja bulwarówki powiadomiła jednak o sprawie odpowiednie służby.

Na początku tygodnia haker został aresztowany. Obecnie - jak donoszą brytyjskie media - policja przeszukuje jego mieszkanie, sprawdza zawartość zabezpieczonych nośników danych i jego telefonu.

Niełatwy czas i pytania o przyszłość Guardioli w Manchesterze City

Ostatnie tygodnie, dodajmy, nie należą do najłatwiejszych w piłkarskiej karierze Guardioli.

14 lutego Manchester City został wykluczony przez UEFA z rozgrywek Ligi Mistrzów w dwóch najbliższych sezonach. Na klub nałożono również obowiązek zapłacenia kary w wysokości 30 milionów euro. Powodem było - jak podawała futbolowa centrala - "poważne naruszenie" zasad tzw. Financial Fair Play - Finansowego Fair Play.

W ostatnią środę Manchester odwołał się do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie. W wydanym tego dnia oświadczeniu CAS nie sprecyzował, kiedy sprawa trafi na wokandę.

Po zaskakującej decyzji UEFA o wykluczeniu mistrzów Anglii z Ligi Mistrzów głośniej wybrzmiały pytania o zawodową przyszłość Pepa Guardioli, który - o czym donosiły media - już wcześniej znalazł się w kręgu zainteresowań Juventusu Turyn.

Sam Guardiola miał jednak zadeklarować - o czym doniósł Onet, powołując się na ustalenia brytyjskiej stacji telewizyjnej Sky Sports - że niezależnie od losów złożonego przez klub odwołania pozostanie na Etihad Stadium.

"W którymkolwiek miejscu będziemy, ja tu zostanę. Nawet jeśli zdegradują nas do League Two, nadal tu będę. To czas, by trzymać się razem" - miał stwierdzić szkoleniowiec w trakcie spotkania ze swoimi piłkarzami.