Śląsk Wrocław i Wisła Kraków stoczyły najbardziej rozczarowujący pojedynek w sezonie. Gdy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, Ivica Iliev w doliczonym czasie gry pokonał bramkarza Śląska.

Pierwszą groźną akcję przeprowadził w spotkaniu zespół z Wrocławia. W 12. minucie Amir Spahic znalazł się z piłką w polu karnym, ale uderzył bardzo niecelnie. Minutę później to wiślacy byli bliscy zdobycia gola. W zamieszaniu podbramkowych piłka trafiła do Rafała Boguskiego, ale jego uderzenie obronił Marian Kelemen.

Na kwadrans przed końcem pierwszej połowy Maor Melikson bardzo dobrze podał do Cwetana Genkowa. Po strzale tego ostatniego bramkarz Śląska przepuścił piłkę, ale ta potoczyła się obok słupka.

Najlepszą okazję w pierwszej połowę zmarnował jednak Sebastian Mila. W 37. minucie będąc kilka metrów od bramki Wisły strzelił wprost w Sergeia Pareikę.

Ozdobą nudnego spotkania był strzał Radosława Sobolewskiego i interwencja Kelemena (60. min). Pomocnik Wisły huknął z ok. 30 metrów. Piłka szybowała pod poprzeczkę, ale bramkarz Śląska odbił ją jedną ręką.

W 82. minucie sędzia podyktował rzut karny dla Śląska. Do piłki podszedł Mateusz Centarski: jego strzał obronił Pareiko.