W obecności ponad 18 tysięcy swoich kibiców Wisła Kraków przegrała 2:3 potyczkę z Wisłą Płock w meczu 31. kolejki Ekstraklasy. Podopieczni Macieja Stolarczyka nie byli w stanie utrzymać dwubramkowej przewagi, którą dały im gole Sławomira Peszki, a przez blisko 40 minut grali w osłabieniu z powodu czerwonej kartki dla Łukasza Burligi. Dla ekipy z Płocka było to natomiast trzecie kolejne spotkanie z wywalczonym kompletem punktów.

Gospodarze przystępowali do meczu w mocno osłabionym składzie. Z powodu kontuzji zagrać nie mogli m.in. Jakub Błaszczykowski, Marcin Wasilewski i Vukan Saviceciv, a za kartki pauzował Maciej Sadlok.

W tej sytuacji trener Maciej Stolarczyk dał szansę młodzieży. Na stoperze zagrał 17-letni Dawid Szot, dla którego był to debiut w ekstraklasie, a na lewej obronie ustawiony został Marcin Grabowski: 19-latek, który w dwóch swoich występach w ekstraklasie przebywał na boisku przez kwadrans. W końcówce spotkania na murawie pojawił się także Aleksander Buksa, który tym samym został pierwszym zawodnikiem w ekstraklasie urodzonym w 2003 roku.

Pierwszą groźną akcję przeprowadzili gospodarze: Matej Palcic podał w pole karne do Krzysztofa Drzazgi, ale ten strzelił obok słupka.

Na połowie rywala częściej przebywali goście, ale mieli problemy z wypracowywaniem okazji bramkowych. Dopiero w 27. minucie Karol Angielski znalazł się w dobrej sytuacji, ale po jego strzale piłka zatrzymała się na bocznej siatce bramki.

W 31. minucie krakowianie wyprowadzili znakomity kontratak. Piłkę wymienili między sobą Rafał Boguski, Krzysztof Drzazga i Sławomir Peszko, ten trzeci znalazł się w końcu sam przed Thomasem Daehnem i pewnym strzałem zdobył bramkę.

Chwilę później znowu popisał się swoimi umiejętnościami: uderzając z linii pola karnego, po podaniu od Drzazgi, posłał piłkę tuż przy słupku!

Była 36. minuta gry, a na tablicy wyników 2:0.

Płocczanie mogli niemal natychmiast zdobyć kontaktową bramkę, lecz strzał Mateusza Szwocha sparował Mateusz Lis. Żadnych szans krakowski golkiper nie miał już jednak pod koniec pierwszej połowy, gdy piłka uderzona przez Szwocha wylądowała w górnym rogu jego bramki.

Ważnym momentem meczu okazała się 52. minuta i czerwona kartka dla Łukasza Burligi. Jak relacjonuje Onet: "Obrońcy Białej Gwiazdy uciekła piłka, a chcąc ją ratować wszedł wyprostowaną nogą w przeciwnika". Za ten ostry faul na Grzegorzu Kuświku sędzia Piotr Lasyk wyrzucił Burligę z boiska, a jego wykluczenie - jak zaznacza Onet - "wyraźnie pobudziło gości".

Płocczanie mieli od tego momentu wyraźną przewagę i dość szybko ją wykorzystali - a bohaterem ekipy został wprowadzony do gry w 57. minucie Oskar Zawada. Najpierw - sześć minut po pojawieniu się na boisku - wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem, a w 70. minucie - po dośrodkowaniu Ricardinha - strzałem głową dał Wiśle Płock prowadzenie!

Przyjezdni już do końca grali bardzo uważnie, a krakowianie nie byli w stanie przeprowadzić groźnej akcji. Brakowało im - jak pisze Onet - "argumentów i mocy przerobowych" i nie zdołali doprowadzić do wyrównania - a "podopieczni Leszka Ojrzyńskiego dowieźli trzy punkty, bezcenne w walce o utrzymanie".

Po meczu Wisła Kraków - Wisła Płock (2:3) powiedzieli:

Leszek Ojrzyński, trener Wisły Płock:

"Zwycięstwo! Alleluja i do przodu! To nasz pierwszy krok, bo przed nami jeszcze sześć bitw, aby uratować ekstraklasę dla Płocka.

Mecz nie ułożył się nam dobrze, choć w pierwszej połowie mieliśmy przewagę i siedem kornerów. Po jednym z nich popełniliśmy błąd w ustawieniu i gospodarze wyprowadzili zabójczą kontrę, a Sławomir Peszko zdobył bramkę. Potem Vullnet Basha przechwycił piłkę w środku pola i znowu Sławomir wystąpił w głównej roli.

Dobrze, że jeszcze przed przerwą odpowiedzieliśmy, bo atmosfera w szatni nie była tak nerwowa. Powiedzieliśmy sobie, że jak zagramy na podobnym poziomie, to wykorzystamy swoje sytuacje. Szczęście było przy nas, bo obrońca rywala dostał czerwoną kartkę. I mogliśmy ruszyć do bardziej zdecydowanych ataków. Gospodarze walczyli do końca, mogliśmy się lepiej zachować, ale ostatecznie górą był nasz charakter, bo przyjechaliśmy tutaj, aby wywalczyć trzy punkty.

Musimy dalej z pokorą stąpać po ziemi i przygotować się do kolejnego meczu.

Wczoraj rozmawiałem z Oskarem Zawadą i mówiłem, mu, że może być taka sytuacja, że będziemy kończyć mecz dwójką napastników. Spisał się super, bo to jego bramki dały nam zwycięstwo. Wykorzystał swój spryt i wzrost.

Jest rywalizacja pomiędzy naszymi napastnikami. Karol Angielski zaczął w podstawowym składzie i nie grał źle, a na Grzegorzu Kuświku była czerwona kartka".

Maciej Stolarczyk, trener Wisły Kraków:

"Jesteśmy rozczarowani rezultatem, mogę tylko pogratulować rywalom, że wywalczyli trzy punkty. Myślę, że scenariusz tego meczu ułożył się pod wpływem decyzji arbitra o czerwonej kartce, bo od tego momentu Wisła Płock zaczęła stwarzać sobie więcej sytuacji.

Nie będę ukrywał, że czerwona kartka dla Łukasza Burligi była według mnie kontrowersyjna. To było naturalne zachowanie, nie chciał zrobić rywalowi krzywdy. Ostatnio czuję się trochę jak taki uboższy krewny, którego stara się zdyskredytować, bo wszystkie kontrowersyjne sytuacje są rozstrzygane na naszą niekorzyść.

Przed nami mecz w Sosnowcu. Postaramy się zdobyć tam te punkty, których nie udało nam się wywalczyć dzisiaj.

Vukan Savicevic bardzo chciał zagrać, ale lekarz nie dał na to zgody. Nie mam jeszcze wiedzy, czy Lukas Klemetz i Maciej Sadlok będą gotowi na czwartkowe spotkanie. Myślę, że najszybciej do gry wróci właśnie Vukan".