Przed zbliżającymi się igrzyskami kilku szans medalowych upatruje się w występach wioślarzy i kajakarzy. Z myślą o najwyższym stopniu podium w Londynie wystartuje m.in. wioślarska dwójka podwójna, w której Julia Michalska wystąpi z Magdaleną Fularczyk. Przed czterema laty w Pekinie Michalska zajęła w skiffie szóstą lokatę. Tym razem chciałaby zdobyć złoto.

Zawodniczka Trytona Poznań niemal przed każdym startem tryska optymizmem. Na niespełna trzy tygodnie przed występem w Londynie jest również w dobrym w nastroju. Ma ku temu powody, bowiem niedawno przeprowadzone badaniach wykazały, że zarówno ona, jak i jej partnerka z osady, są w życiowej formie. Teraz musimy skupić się przede wszystkim na synchronizacji. To jest najważniejszy punkt przygotowań. Ostatnie trzy tygodnie przed igrzyskami to najważniejszy okres. W tym czasie można zrobić ogromny postęp. Tak było w moim przypadku w Pekinie. Jechałam na igrzyska jako 12-13 zawodniczka Pucharu Świata, a na igrzyskach skończyłam na szóstym miejscu. Nie ukrywałam, że wtedy chciałam zdobyć medal - powiedziała Michalska.

Przed swoim drugim startem olimpijskim poznanianka stawia sobie wysokie wymagania. Nie ukrywam, że chcemy powalczyć o złoty medal, ale tak naprawdę to wszystkie 10 osad, czyli 20 zawodniczek, jedzie do Londynu z takim samym celem. Brytyjki są zdecydowanymi faworytkami. W Pucharze Świata w Lucernie przegrałyśmy z nimi o dwie i pół sekundy, a na kolejnych zawodach w Monachium straciłyśmy już dziewięć sekund. Wierzę, że jesteśmy jednak w stanie im dorównać. Na igrzyskach różne dziwne rzeczy się zdarzają - podkreśliła 26-latka.

Wśród głównych rywali do medalu, oprócz osady gospodarzy, Michalska wymienia Australijki, Czeszki i Ukrainki. Sprzymierzeńcem mistrzyń świata z 2009 roku na torze regatowym w Eton może być pogoda. My w całej stawce jesteśmy najmniejsze i najlżejsze, dlatego, jeśli popłyniemy z wiatrem, to nasze szansę rosną. Ale też jesteśmy przygotowane, by rywalizować również w odmiennych warunkach. W Eton trenowałyśmy w listopadzie ubiegłego roku, ale nigdy nie startowałyśmy w oficjalnych zawodach. Ten tor jest otwarty, może zawiać i nie zawsze jest sprawiedliwie. Różne są opinie na jego temat. Mam nadzieję, że jak będzie wiać, to wszystkim po równo - przyznała Michalska.

"Trener wykonał 600 procent normy"

Do Londynu pojedzie aż sześć zawodniczek, bowiem oprócz dwójki podwójnej, polskiej reprezentacji udało się zakwalifikować czwórkę podwójną. W Pekinie byłam jedyną zawodniczką. Teraz śmieję się, że trener Marcin Witkowski wykonał 600 procent normy, bo jedziemy w szóstkę. W kadrze jest bardzo fajna atmosfera, o którą dbała Karolina Gniadek. I choć jest tylko rezerwową, jestem pełna podziwu dla jej pracy. Osiąga życiowe rezultaty, a przecież mogłaby inaczej do tego podchodzić. Bardzo się cieszę, że jest z nami - wyjaśniła Michalska.

Ostatnie tygodnie przed igrzyskami poświęcone są już tylko przygotowaniom do tej wielkiej imprezy. Zawodniczki po występach w Pucharze Świata w Lucernie i Monachium udały się bezpośrednio do Zakopanego, gdzie pracowały głównie nad przygotowywaniem motorycznym. Ze stolicy Tatr udały się do swojego "drugiego domu", jak nazywają Ośrodek Przygotowań Olimpijskich w Wałczu. W Poznaniu jestem gościem. Od ponad dwóch miesięcy w domu najdłużej byłam 24 godziny. A wcześniej udało mi się spędzić z rodziną może z 18 godzin - podsumowała.