"Tak, to prawda. Przychodzę do Paryża. Usłyszałem historię tego klubu i przejąłem się nią" – powiedział w wywiadzie dla „L’Equipe” siatkarz reprezentacji Polski Wilfredo Leon, który potwierdził, że zainwestował w francuski klub Paris Volley.

Kwota, jaką zdecydował się wpłacić Leon, by ratować zespół ze stolicy Francji, jest tajemnicą. Polak został akcjonariuszem już w ubiegłym roku. Ale to nie suma jest ważna. Celem było, by klub utrzymał się na powierzchni. Najpierw, aby przystąpił do rozgrywek Ligue B. Po sezonie jest już w elicie. To bardzo pozytywne, bardzo mnie to ucieszyło - powiedział 26-letni zawodnik, którego francuska gazeta określa mianem "najlepszego siatkarza świata".

Do tej inwestycji namówił Leona m.in. Michał Kubiak, który również od roku jest akcjonariuszem Paris Volley. Na pomysł ratowania zagrożonego przed rokiem bankructwem klubu wpadł jednak były trener reprezentacji Polski i były siatkarz PV Stephane Antiga. Wśród pozostałych udziałowców są inni zawodnicy występujący niegdyś w Paris Volley oraz paryski restaurator Vladan Jelić, który obecnie pełni funkcję prezesa klubu.

Występujący w Perugii Leon nie wykluczył, że na zakończenie kariery zagra w Paryżu. To może nie będzie w przyszłym sezonie, ale dlaczego nie? - zapowiedział.

W rozmowie z francuską gazetą Leon podsumował również sezon reprezentacji Polski.

Naszym celem było wywalczenie kwalifikacji do igrzysk w Tokio. Jestem dumny, że tego dokonaliśmy. Nigdy jeszcze nie grałem na igrzyskach. Zdobyliśmy też srebro w Japonii (na Pucharze Świata) i brąz na Euro. Trudno sobie wymarzyć lepszy debiut w nowych barwach. Po porażce ze Słowenią w półfinale mistrzostw Europy moi koledzy byli załamani. Musiałem ich motywować i przypominać, że Polska odpadała przed półfinałem mistrzostw w 2013, 2015 i 2017 roku. Dla mnie to trzecie miejsce jest wspaniałe - opowiadał reprezentant Polski.

ok