"Kibice nie powinni bezkarnie przemieszczać się po terenie stadionu. Już w tym momencie powinna nastąpić reakcja ochrony, która nie nastąpiła" - mówi w rozmowie z RMF FM wiceprezes Legii Warszawa Jarosław Jankowski. Zaznacza, że zajście, do którego doszło na terenie stadionu pomiędzy kibicami a piłkarzami klubu, trwało 8 minut, ale większość tego czasu to "bardzo emocjonalna rozmowa". "Pracownik ochrony popełnił błąd nie informując służb zewnętrznych" - przyznaje Jankowski.

W Legii Warszawa trwa rozliczanie po wydarzeniach, do jakich doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. Na wracających z meczu wyjazdowego piłkarzy czekali na terenie stadionu kibice. Doszło do trwającej kilka minut szarpaniny. Zawodnicy mieli być bici przez kibiców. To miała być kara za porażkę w meczu z Lechem.

To sytuacja bezprecedensowa. Analizując sytuację doszliśmy do wniosku, że zawiódł człowiek z ochrony. Mamy już plan, jak to zmienić, uszczelnić, by do tego sytuacji już nie dochodziło. Będziemy wprowadzać zupełnie nowe rozwiązania dotyczące zabezpieczenia pierwszej drużyny zarówno, jeśli chodzi o jej przyjazdy, wyjazdy czy treningi. Zrobimy wszystko, by zabezpieczenia były maksymalnie efektywne. Chcemy na przykład, by kibice, którzy po meczu wyjazdowym odbierają na przykład samochody ze stadionu, nie byli tu w czasie przyjazdu piłkarzy - mówi w rozmowie z RMF FM wiceprezes klubu Jarosław Jankowski.

Legioniści od feralnej nocy jeszcze nie trenowali na klubowych obiektach. Przerwa na mecze reprezentacyjne oznaczała dla nich dwa dni wolnego. Dziś po południu piłkarze mają już jednak trenować pod okiem trenera Romeo Jozaka. Przed treningiem ma dojść do spotkania pierwszej drużyny z prezesem klubu Dariuszem Mioduskim.

Jesteśmy w ciągłym kontakcie z piłkarzami i sztabem mimo tych wolnych dni. Dziś chcemy wysłuchać zawodników i powiedzieć im, co chcemy zmienić jako klub, by zwiększyć poczucie bezpieczeństwa. Nie jest prawdą, że zespół jest podzielony, bo ktoś brał udział w tym zajściu, a ktoś nie. Nie ma takiego problemu. Większym kłopotem jest porażka z Lechem Poznań i konieczność podniesienia się pod względem sportowym - mówi Jankowski.

Wiceprezes Legii przyznaje, że na razie największe wątpliwości klubu budzi zachowanie ochrony, która nie zareagowała ani podczas samego zajścia, ani wcześniej, gdy grupa kilkudziesięciu kibiców przemieszczała się po terenie stadionu poza wyznaczonym dla siebie obszarem. Jankowski mówi, że na miejsce powinna zostać wezwana policja. 

Tak to powinno normalnie wyglądać. Informowaliśmy, że całe zdarzenie trwało 8 minut, ale większość tego czasu to była po prostu bardzo emocjonalna, ale jednak rozmowa. To nie zawsze jest  powód do wzywania policji. Pracownik popełnił jednak błąd, nie informując służb zewnętrznych. Kibice nie powinni też przemieszczać się po terenie stadionu. Tutaj powinna nastąpić reakcja ze strony ochrony, która nie nastąpiła - podkreśla. 

Jankowski przyznaje, że widział zapis monitoringu z całego zajścia, ale nie chciał ocenić tego co zobaczył. W tym zakresie powiem krótko: od poniedziałku klub jest w kontakcie z policją. Materiał jest analizowany i nie chcę więcej o tym mówić. To kompetencje policji. Udostępniamy służbom wszystko, o co poproszą. Sytuacja jest skomplikowana i nie chcę ferować wyroków. Przekaz, który jest dziś w mediach, to przekaz, który tworzą osoby, które nie widziały tego zajścia i nie widziały całego zajścia. Ja oglądałem monitoring. Mogę jedynie powiedzieć, że było to zajście, które nie powinno mieć miejsca. Potępiamy to zdarzenie - mówi.

Na stronie internetowej Legii pojawiło się też oświadczenie prezesa klubu Dariusza Mioduskiego ws. ataku na piłkarzy. Doszło do przekroczenia granic dotyczących funkcjonowania klubu i jego kibiców. Atak kibiców na własnych piłkarzy jest zjawiskiem niewytłumaczalnym - napisał Mioduski.

Dla mnie osobiście incydent ten jest szczególnie przykry także ze względu na to, że przemoc kibiców wobec piłkarzy podważa fundament tożsamości Legii Warszawa. Legia jest klubem, który jest ze swoimi piłkarzami niezależnie od wyników sportowych, nigdy się nie poddaje, zawsze walczy do końca i zawsze razem. Przetrwała czasy, w których wyniki sportowe klubu daleko odbiegały od obecnych aspiracji kibiców Legii. Ale przetrwała właśnie dlatego, że nawet w złych czasach wierni kibice zawsze byli za Legią i zawsze wspierali jej piłkarzy. Niedzielny atak kibiców na piłkarzy Legii narusza ten fundament funkcjonowania klubu i jest to dla mnie szczególnie bolesne - podkreślił prezes klubu. 

(mpw)