"Wera broniła świetnie, ale nie tylko ona jest bohaterką. Wyróżnienia indywidualne są istotne, ale nie najważniejsze. Myślę, że Weronika przede wszystkim cieszy się z awansu do dalszej fazy" - mówi o Weronice Gawlik Sabina Włodek, trenerka MKS-u Selgros Lublin, w którym Gawlik gra na co dzień. Wczoraj nasza bramkarka została wybrana najlepszą zawodniczką ćwierćfinałowego meczu mistrzostw świata. Polki pokonały Rosjanki 21:20.

Weronika Gawlik błysnęła formą w drugiej połowie, a w samej końcówce jej niesamowite interwencje w zasadzie dały nam zwycięstwo i drugi z rzędu awans do półfinału mistrzostw świata. O naszą bramkarkę zapytaliśmy trenerkę, która szkoli ją w klubie.

Weronika jest przede wszystkim bardzo spokojna, ale w momentach kiedy trzeba, potrafi zmobilizować zespół. Ona jest zresztą u nas kapitanem. To bezkonfliktowa osoba, która potrafi świetnie współpracować. Wera wraz z drugą bramkarką wspierają się wzajemnie - nie mogła się nachwalić swojej podopiecznej Sabina Włodek, która przyznała też, że rozmawiała przez telefon ze swoimi zawodniczkami zaraz po ćwierćfinale.

Nie dowierzały. Były oszołomione, ale też niesamowicie szczęśliwie. Wiedziały, że w pierwszej części mistrzostw nie zachwycały - powiedziała Włodek.

Teraz przed naszymi reprezentantkami półfinałowe starcie z Holandią. Z tą reprezentacją biało-czerwone przegrały już kilka dni temu na tym samym turnieju, ale tym razem - jak zapewniają same zawodniczki - ma być inaczej. W lepsze niż dwa lata temu zakończenie mistrzostw wierzy też Włodek: Obroną wygraliśmy te dwa mecze. Teraz możemy marzyć i o olimpiadzie, ale przede wszystkim też o medalu na tych mistrzostwach, bo nasze apetyty i apetyty dziewczyn są większe.

Przeczytaj całą rozmowę z Sabiną Włodek, byłą reprezentantką Polski, trenerką wielokrotnego mistrza Polski - MKS Selgros Lublin.

Krzysztof Kot RMF FM: Wczoraj ludzie o słabych sercach mogli mieć problemy, a pogotowie ratunkowe sporo pracy.

Sabina Włodek: Myślę, że wczorajszy mecz, jak i ten z Węgierkami, rzeczywiście dostarczyły nam mnóstwo emocji, nie dało się tego oglądać ze spokojem, ale najważniejsze, że oba były wygrane. Dzięki temu jesteśmy w półfinale.

Jakie to uczucie być trenerką klubową zawodniczki, która zostaje bohaterką narodową, bo to w tych kategoriach już należy oceniać?

Rzeczywiście Werka Gawlik zagrała fenomenalnie, ale nie tylko Werka jest bohaterką meczu. Oczywiście wyróżnienia indywidualne są istotne, ale nie one są najważniejsze. Myślę, że przede wszystkim cieszy się z resztą zespołu, że będzie mogła się bić się o medal.

Wiedziała pani, że ona to obroni. To był decydujący rzut, gdyby Rosjanki wyrównały, mogłoby być różnie?

Należy pochwalić cały zespół. Bardzo dobrze zagrała nasza obrona, szczelnie. Dzięki temu lepiej było bronić bramkarkom. Dzięki tej sprawnej obronie wygraliśmy oba mecze pucharowe. Ta dobra interwencja Weroniki Gawlik pozwoliła nam już marzyć o medalu, a może w przyszłości olimpiadzie. Stać dziewczyny na pewno. Pokazały to.

Weronika Gawlik jaka ona na co dzień?

Jest bardzo spokojną dziewczyną, ale w takich momentach kiedy potrzeba potrafi zagrzać i zmobilizować zespół do walki. Jest z nami w MKS Selgros Lublin od dwóch lat, jest kapitanem naszej ekipy. Zupełnie niekonfliktowa, świetnie potrafiąca współpracować z obroną, zespołem. Cieszę się że mam ją w zespole.

Wczoraj wygrał ten jej spokój? To, że ona do końca potrafiła go zachować i koncentrację?

Wiadomo w takich sytuacjach koncentracja musi być nie na 100 albo nawet na 200 proc. Nie może tak na prawdę ani zawodniczek ani bramkarza nic rozpraszać. Cieszę się, że dziewczyny i Wera poradziły sobie z presją, bo niewątpliwie to było kluczowe. Miały słabszy moment około 48 minuty, kiedy przegrywały, ale dzięki determinacji, umiejętności opanowania presji udało się odwrócić losy tego meczu i wywalczyły zwycięstwo. Rosjanki to połączenie doświadczenia z młodością i chyba w tych kluczowych momentach nie poradziły sobie z presją. Nie wytrzymały, a nasze dziewczyny tak.

Holenderki są do ogrania? W fazie grupowej dały nam lanie.

Ja myślę, że to będzie zupełnie inny mecz. Tu już nikt nie kalkuluje wszyscy grają na 100 procent. W fazie grupowej byliśmy w dołku nie graliśmy dobrze. W tej chwili jesteśmy na fali wznoszącej. Spodziewam się naprawdę zaciętego spotkania.

Znowu będzie horror i wygramy jedną bramką?

Wróżką nie jestem. Chciałabym, żeby ten mecz był rzeczywiście na styku. Dziewczyny pokazały, że bardzo dobrze potrafią grać końcówki i być może powtórzy się scenariusz z poprzednich dwóch spotkań. Chciałoby się medalu. Rozmawiałam z moimi klubowymi zawodniczkami po meczu, apetyt wzrósł. Cieszą się, że doszły tak daleko, ale czują, że jest szansa na medal. Na pewno zrobią wszystko, żeby ją wykorzystać.

(j.)