"Byłem po prostu wolniejszy od Kliczki. Mogłem być bardziej zdecydowany, zadać więcej ciosów. Nieraz boksuje się tak, jak przeciwnik na to pozwoli. W tej walce przeciwnik nie dał mi możliwości, żeby się rozkręcić. Teraz inaczej rozegrałbym tę walkę" - mówił Mariusz Wach po przegranym na punkty pojedynku z Władimirem Kliczką w Hamburgu. Stawką były mistrzowskie pasy federacji WBA, WBO, IBF i IBO w wadze ciężkiej.

Ta lewa ręka Władimira pracuje perfekcyjnie. Wiedziałem, że ma ją wspaniałą, ale nie spodziewałem się, że aż tak - mówił Wach. Ciosy Kliczki miały dużą siłę i nie mogłem pójść z nim na wymianę. To by się dla mnie źle skończyło. W pewnym momencie zainkasowałem dużo ciosów i obawiałem się, żeby mój trener nie przerwał walki - przyznał.

Pokazałem serce do walki, ale ze strony kibiców była na mnie duża presja. Przepraszam, że ich zawiodłem, ale przegrałem z najlepszym zawodnikiem na świecie - podkreślił. Przede mną jeszcze dużo pracy, ale tego się nie boję. Myślę, że jeszcze o mnie usłyszycie - podsumował.

Walka Wacha z Kliczką stała na wysokim poziomie, do końca przebiegała w bardzo szybkim tempie. Niestety Ukrainiec przystąpił do ataków od pierwszego starcia i we wszystkich 12 rundach miał zdecydowaną przewagę. "Wiking" nie potrafił znaleźć skutecznej recepty na jego dynamiczny lewy prosty, który nie pozwalał mu przedostać się do półdystansu.

Jedyna szansa dla Wacha na wygranie pojedynku pojawiła się w końcówce piątej rundy. Polak zepchnął wtedy rywala pod liny i trafił go prawym sierpowym. Kliczko był wyraźnie zaskoczony, ale pomógł mu gong kończący starcie.

Zobacz zapis relacji minuta po minucie z walki Mariusza Wacha z Władimirem Kliczką!