Jeszcze nigdy w historii europejskich pucharów drużyna która przegrała 0:4 nie awansowała do kolejnej fazy turnieju. W środę wieczorem tę czarną serię spróbuje przełamać FC Barcelona, która dwa tygodnie temu została rozbita przez Paris Saint Germain.

Jeszcze nigdy w historii europejskich pucharów drużyna która przegrała 0:4 nie awansowała do kolejnej fazy turnieju. W środę wieczorem tę czarną serię spróbuje przełamać FC Barcelona, która dwa tygodnie temu została rozbita przez Paris Saint Germain.
Lionel Messi, Neymar i Jordi Alba /QUIQUE GARCIA /PAP/EPA

To będzie druga próba FC Barcelony na odrobienie tak dużej straty. Cztery lata temu uległa w pierwszym półfinałowym meczu z Bayernem Monachium 0:4. Barca zapowiadała, że dokona niemożliwego - strzeli pięć goli i awansuje do finału. Kibice Blaugrana musieli jednak przełknąć gorzką pigułkę porażki. Katalończycy przegrali z późniejszymi triumfatorami 0:3.

Tym razem piłkarze tonują optymistyczne nastroje. Choć gazety rozpisują się na temat "Remontady" (czyli odrabianiu strat), a Luis Enrique najprawdopodobniej zagra ustawieniem 3-4-3, to wszyscy zdają sobie sprawę że pokonanie PSG 5:0 jest niemal niemożliwe. Piłka nożna pokazuje jednak, że nie ma rzeczy niemożliwych.

1) Manchester United - Bayern Monachium 2:1, finał Ligi Mistrzów, sezon 1998/99

Jeden z najsłynniejszych meczów w historii turnieju. Manchester United - za sprawą dwóch bramek w doliczonym czasie gry - odwrócił losy spotkania z Bayernem i sięgnął po swój drugi Puchar Europy. W 6. minucie po faulu Ronny’ego Johnsena na Carstenie Janckerze, Mario Basler strzałem z rzutu wolnego wyprowadził Bayern na prowadzenie. Mimo starań United w drugiej połowie Bayern parł po końcowe zwycięstwo. Podopieczni Ottmara Hitzfelda stanęli przed kolejnymi szansami bramkowymi. Mehmet Scholl trafił w słupek, a Carsten Jancker posłał piłkę w poprzeczkę. Spotkanie nieuchronnie zbliżało się ku końcowi. Sędzia do regulaminowego czasu gry doliczył trzy minuty. Manchester United ciągle znajdował się w natarciu i wywalczył rzut rożny. Wybitą przez obrońcę piłkę zgarnął Ryan Giggs, który kopnął ją w kierunku bramki. Lot futbolówki zmienił Teddy Sheringham, co dodatkowo zmyliło interweniującego Olivera Kahna. Po niespełna dwóch minutach Manchester United wywalczył kolejny rzut rożny. Wybitą przez Davida Beckhama piłkę przedłużył Teddy Sheringham, futbolówka spadła pod nogi Ole Gunnara Solskjæra. Strzał Norwega - mimo trzech piłkarzy Bayernu stojących na linii bramkowej - znalazł drogę do bramki. Chwilę później Pierluigi Collina zakończył spotkanie.

"Futbol jasna cholera" - tak Alex Ferguson, trener Manchesteru United, skomentował tamto spotkanie

2) Leixoes S.C. - FC La Chaux-de-Fonds 5:1, pierwsza runda Pucharu Zdobywców Pucharu, sezon 1961/62

Leixoes w pierwszej rundzie Pucharze Zdobywców Pucharu uległo 2:6 na wyjeździe ze szwajcarskim Chaux-de-Fonds, by w rewanżu wygrać 5:1. Był to jedyny występ portugalskiej drużyny w Pucharze Zdobywców Pucharu, jednak zapisał się on na zawsze w historii europejskiego futbolu. Leixoes to pierwsza drużyna, która odrobiła 4-ro bramkową stratę z pierwszego meczu

3) Deportivo La Coruna - AC Milan 4:0, ćwierćfinał Ligi Mistrzów, sezon 2003/04

Po wygranej w pierwszym meczu na San Siro 4:1, mecz w La Coruñi miał być dla Milanu formalnością. Deportivo postanowiło jednak zaatakować od pierwszej minuty spotkania, co poskutkowało strzeleniem gola w 5. minucie przez Wáltera Pandianiego. Jeszcze przed przerwą podopieczni Javiera Irurety zdobyli dwie bramki. W 35. minucie celnym strzałem głową popisał się Juan Carlos Valerón i w 44. minucie Albert Luque. Gola na wagę awansu do półfinału strzelił w 76. minucie Fran González. Deportivo La Coruna wygrała w dwumeczu 5:4 i zagrała w półfinale Ligi Mistrzów, gdzie uległa późniejszemu triumfatorowi FC Porto.



4) Partizan Belgrad - Queens Park Rangers 4:0, II runda Puchar UEFA, sezon 1984/85

W pierwszym meczu Partizan Belgrad przegrał z Queens Park Rangers 2:6 i wydawało się, że londyńczycy awans mają już w kieszeni. Partizan wygrał rewanżowe spotkanie 4:0 i stał się drugim zespołem w historii europejskich pucharów, które odrobiły 4-ro bramkową stratę.

5) Espanyol - Bayer Leverkusen 0:3, finał Pucharu UEFA, sezon 1987/88

Po dwóch golach Sebastiána Losady i jednym trafieniu Miquela Solera piłkarze ze stolicy Katalonii przyjeżdżali na mecz rewanżowy do Leverkusen w znakomitych humorach. W rewanżu na BayArena wynik 0:0 dający Espanyol’owi Puchar UEFA utrzymywał się do 57. minuty. Wtedy bramkarza gości - Thomasa N'Kono - pokonał Brazylijczyk Tita. Później trafienie zaliczył Falko Götz, a na 9. minut przed końcem spotkania gola na 3:0 dla Bayer Leverkusen strzelił Koreańczyk Cha Bum-Kun. W rzutach karnych lepszy był zespół z Niemiec i to "Apteklarze" sięgnęli po swoje jedyne w historii europejskie trofeum. W zespole Bayeru grał wówczas pomocnik reprezentacji Polski Andrzej Buncol.

6) Juventus Turyn - Manchester United 2:3, półfinał Ligi Mistrzów, sezon 1998/99

W 1999 roku Manchester United spotkał się w półfinale Ligi Mistrzów z Juventusem Turyn. Drużyna z Anglii nie potrafiła wygrać na własnym stadionie. W 90. minucie  Manchester przegrywał 0:1 po golu Antonio Conte. Jeśli mecz zakończyłby się tym wynikiem, United musieliby strzelić dwa gole na wyjeździe, co we Włoszech zawsze przychodziło z trudem. W drugiej minucie doliczonego czasu bramkę na 1:1 zdobył Ryan Giggs. W rewanżu Juventus po dwóch trafieniach Filippo Inzaghiego w 6. i 11. minucie wygrywał 2:0. Anglicy do awansu potrzebowali dwóch bramek. Stratę udało się odrobić jeszcze przed przerwą. W 24. minucie po dośrodkowaniu Davida Beckhama precyzyjnym strzałem głową bramkarza gospodarzy pokonał Roy Keane, a 10 minut później gola na 2:2 strzelił Dwight Yorke. Awans United do finału przypieczętował Andrew Cole, który wykończył wspaniały rajd Dwighta Yorka w 84. minucie meczu. "Czerwone Diabły" mogły świętować pierwszy od 31 lat awans do finału europejskiego pucharu, w którym to na Anglików czekał już Bayern Monachium.

7) FC Liverpool - AC Milan 3:3 (k. 3:2), finał Ligi Mistrzów, sezon 2004/05

Zdaniem komentatorów - najlepszy finał w historii Ligi Mistrzów. 25 maja na stadionie Atatürk Olimpiyat Stadyumu w Stambule FC Liverpool, z Jerzym Dudkiem w bramce mierzył się z AC Milan. Początek meczu był pod dyktando Włochów. Już w pierwszej minucie Paolo Maldini wykorzystał podanie Andrea Pirlo i umieścił piłkę w siatce. Kolejne dwa trafienia dla drużyny z Mediolanu zaliczył Argentyńczyk Hernán Crespo i "Rossoneri" schodzili na przerwie wygrywając 3:0. Nikt się nie spodziewał, że słynący z bardzo dobrej gry w defensywie Milan może roztrwonić swoją przewagę.

W drugiej połowie Liverpool zaatakował i odrobił stratę w zaledwie 6 minut. W 54. minucie gola zdobył Steven Gerrard, dwie minuty później Brazylijczyka Dide pokonał Vladimír Šmicer, a bramkę na 3:3 zdobył w 60. minucie Hiszpan Xabi Alonso.

O końcowym zwycięstwie zadecydowały rzuty karne. W nich lepsi okazali się piłkarze z Wysp Brytyjskich. Jednym z bohaterów tego meczu był Jerzy Dudek i jego słynny taniec w bramce. Polak obronił dwie jedenastki.

8) Dinamo Zagrzeb - Olympique Lyon 1:7, faza grupowa Ligi Mistrzów, sezon 2011/12

Jest to jeden z najbardziej spektakularnych "powrotów" w najnowszych dziejach Ligi Mistrzów. Przed tym spotkaniem pewny awans z grupy miał Ajax Amsterdam, który zremisował oba mecze z Olympiquem Lyon. Ajax miał też 3 punkty przewagi oraz stosunek bramek 6:3 (przy 2:6 w przypadku Olympique). Drużyna z Amsterdamu przegrała z Realem Madryt 0:3, ale wydawało się, że różnica bramek jest tak duża, aby mogło się jeszcze coś zmienić. Francuzi wygrali w Zagrzebiu z Dynamem 7:1 i to oni awansowali do dalszych rozgrywek.