Białorusin Wasyl Kiryjenka z grupy Sky wygrał 18. etap kolarskiego wyścigu Vuelta a Espana. Wydarzeniem dnia była jednak słaba jazda lidera Vincenzo Nibalego. Włoch roztrwonił przewagę nad drugim w klasyfikacji generalnej Amerykaninem Chrisem Hornerem.

Etap rozegrany w Górach Kantabryjskich z metą na masywie Pena Cabarga był popisem Białorusina Kiryjenki. Kolarz grupy Sky do mety dojechał samotnie. Dopiero pół minuty później na "kresce" zameldował się Duńczyk Chris Anker Soerensen z ekipy Saco-Tinkoff. Panowie wcześniej wraz z grupą innych kolarzy jechali w ucieczce, ale na finałowym podjeździe o długości sześciu kilometrów wszystko się rozerwało. Kolejni zawodnicy stracili do zwycięzcy już ponad minutę.

To właśnie na ostatnich kilometrach działy się najważniejsze rzeczy dotyczące walki o czerwona koszulkę lidera. Znów ataki rywali musiał odpierać Włoch Vincenzo Nibali. Nie był jednak skuteczny, bo uciekł mu najgroźniejszy przeciwnik - wicelider wyścigu Amerykanin Chris Horner. Na mecie 42-letni weteran wypracował sobie nad Włochem 25 sekund przewagi i w klasyfikacji generalnej traci do niego zaledwie trzy sekundy. Tak dobrze nie spisali się inni goniący Nibalego zawodnicy. Hiszpanie Alejandro Valverde i Joaquin Rodriguez nadrobili do lidera zaledwie po kilka sekund dojeżdżając na metę tuż przed nim odpowiednio na 8. i 9. miejscu.

Kolejne dwa etapy także będą kończyć się podjazdami i niewykluczone, że już jutro jeden z najstarszych aktywnych kolarzy w cyklu World Tour odbierze Nibalemu czerwoną koszulkę. Jeśli nie uda się jutro, kolejna okazja będzie w sobotę. Dopiero kończący wyścig niedzielny etap będzie prostszy.

Z Polaków na 18. etapie najlepiej spisali się Bartosz Huzarski i Rafał Majka. Obaj znaleźli się w trzeciej dziesiątce z niespełna czterema minutami straty. Maciej Paterski przyjechał blisko 10,5 minuty po zwycięzcy, a Sylwester Szmyd - ponad 14. 

(MRod)