Słynny jamajski sprinter Usain Bolt, który w sierpniu zakończył karierę, jest przekonany, że ustanowione przez niego rekordy świata na 100 i 200 m długo nie zostaną poprawione. "Sądzę, że przez 15-20 lat nikomu nie uda się ich poprawić" - powiedział. Utytułowany sprinter, ośmiokrotny mistrz olimpijski, doznał kontuzji uda podczas lekkoatletycznych mistrzostw świata w Londynie, w ostatnim biegu w karierze - sztafecie 4x100 m, gdy jako ostatni z Jamajczyków przejmował pałeczkę.

Myślę, że nasza era z Yohanem Blakem, Justinem Gatlinem, Asafą Powellem to był najlepszy okres w historii sprintów i przez co najmniej 15-20 lat nikt nie będzie w stanie pobić rekordów. Trudno mi wskazać sprintera, który będzie teraz dominował na bieżni - powiedział Usain Bolt podczas wizyty w Japonii.

Bolt, rekordzista globu na 100 m (9,69 s) i 200 m (19,19) w Londynie wystartował tylko w biegu na 100 m i musiał zadowolić się jedynie brązowym krążkiem. Wygrał 35-letni Amerykanin Justin Gatlin, wcześniej dwukrotnie przyłapany na stosowaniu środków dopingowych. Media pisały o zwycięstwie zła nad dobrem, a zwycięzca został wygwizdany przez publiczność. W jego obronie stanął jednak sam Jamajczyk.

Bolt, po dyskwalifikacji sztafety jamajskiej, która zdobyła złoto w Pekinie, ma osiem mistrzowskich tytułów igrzysk olimpijskich, wywalczonych w stolicy Chin (2008), Londynie (2012) i Rio de Janeiro (2016) w biegach na 100 i 200 m oraz 4x100 m.

(ug)