"Adrenalina pulsuje w żyłach. Czujesz, że robisz najfajniejszą rzecz pod słońcem i nie chcesz żeby to się skończyło. Nie chcesz się zatrzymywać. Jest ryk silnika, gaz reaguje pod ręką, zaczyna pracować zawieszenie, a koła wybierają pierwsze nierówności. Pełnia szczęścia! A jeszcze pół roku wcześniej wydawało się to niemożliwe" – mówił szeroko uśmiechnięty Rafał Sonik krótko po zakończeniu prologu Atacama Rally. W poniedziałkowy wieczór po raz pierwszy od siedmiu miesięcy, sześciokrotny zdobywca Pucharu Świata stanął na starcie rajdu. Prolog Atacama Rally miał zaledwie 2km, ale dał Rafałowi Sonikowi wiele radości. Był nagrodą za ponad pół roku ciężkich treningów po skomplikowanej kontuzji.

"Adrenalina pulsuje w żyłach. Czujesz, że robisz najfajniejszą rzecz pod słońcem i nie chcesz żeby to się skończyło. Nie chcesz się zatrzymywać. Jest ryk silnika, gaz reaguje pod ręką, zaczyna pracować zawieszenie, a koła wybierają pierwsze nierówności. Pełnia szczęścia! A jeszcze pół roku wcześniej wydawało się to niemożliwe" – mówił szeroko uśmiechnięty Rafał Sonik krótko po zakończeniu prologu Atacama Rally. W poniedziałkowy wieczór po raz pierwszy od siedmiu miesięcy, sześciokrotny zdobywca Pucharu Świata stanął na starcie rajdu. Prolog Atacama Rally miał zaledwie 2km, ale dał Rafałowi Sonikowi wiele radości. Był nagrodą za ponad pół roku ciężkich treningów po skomplikowanej kontuzji.
Rafał Sonik /Rafał Sonik Team /Materiały prasowe

W styczniu, po operacji ledwo się poruszałem. Nie mogłem nawet siąść o własnych siłach. Mało kto uwierzyłby wtedy, że po tak ciężkim złamaniu wrócę do wyczynowego sportu. Sam nie byłem tego pewny, więc stając dziś na starcie, w pewnym sensie dokonałem czegoś niemożliwego. Mogłem znów "dać z łokcia" i o własnych siłach podnieść się z siedzenia quada, żeby zamortyzować nierówności - mówił szczęśliwy krakowianin.

Prolog chilijskiej rywalizacji okazał się nie tylko szczęśliwym powrotem do rajdów, ale również bardzo udaną próbą. Rafał Sonik wykręcił 4. czas, ex aequo z liderem Pucharu Świata Aleksandrem Maksimowem.

To była trudna rozgrywka, bo dwie lub trzy sekundy mogły zdecydować o tym, że jeden z nas będzie we wtorek otwierać trasę. Nie jest to oczywiście tak trudne, jak w Abu Zabi, ale można być pewnym, że rywale zawsze dogonią pierwszego, zyskując znaczącą przewagę. Ja jednak nie wiem, co będzie jutro po 50, czy 100 km. Dlatego taktykę i rywalizację ustawiam w drugim rzędzie. Najważniejsze to móc jechać. I nie zatrzymać się aż do mety za pięć dni - podsumował Sonik.


Podczas konferencji prasowej poprzedzającej poniedziałkową inaugurację zmagań, organizator zaprosił do głównego stołu ścisłą czołówkę motocyklistów, Rafała Sonika oraz jego największego, lokalnego rywala - Ignacio Casale, który zmienił quada na UTV.

Siedziało tam pięciu zwycięzców Dakaru: Sam Sunderland, Toby Price, Mathias Walkner, Ignacio i ja oraz czterech innych, czołowych zawodników. Wszyscy po złamaniach. Dziewięciu sportowców i prawdopodobnie około sto różnych kontuzji i kilka kilogramów żelaza, które w sobie nosimy - śmiał się "SuperSonik".

We wtorek zawodników czeka pierwszy prawdziwy test na Atakamie.

Organizatorzy przewidzieli 266 km odcinka specjalnego na północ od Copiapo.

Wyniki prologu:

1.Jeremias Gonzalez Ferioli (ARG) 1.44

2.Nicolas Cavigliasso (ARG) +0.01

3.Tomas Saldia (CHL) +0.05

4.Rafał Sonik (POL) +0.07

-.Aleksander Maksimow (RUS) +0.07