Niebawem minie rok, jak trener Justyny Kowalczyk, po spędzeniu ponad 25 lat w Wałbrzychu, przeprowadził się z rodziną do Poronina. Z nowego miejsca Aleksander Wierietielny jest zadowolony, a najbardziej z możliwości koszenia trawy, które wpływa na niego kojąco.

Aklimatyzacja w nowym środowisku przebiega bez problemów i powoli zapuszczam korzenie. Gdy wokół naszego domu bujnie wyrośnie trawa, wtedy ją koszę, jak przystało na dobrego gospodarza. To znakomity relaks. Nie przypuszczałem, że ta czynność może aż tak korzystnie wpływać na człowieka - powiedział.

Jego żona Barbara potwierdziła domowe zainteresowania męża: Rzeczywiście, bardzo lubi kosić trawę. Wygląda na to, że jest to dla niego zajęcie wręcz kojące. Tylko potem mamy problem: co z tą trawą robić?

Oboje są amatorami ziołowych przypraw, które uprawiają w ogrodzie. Mamy tu szałwię, miętę, oregano, tymianek, rozmaryn. Wszystko jest ładnie wkomponowane w skalniaki i iglaki - dodała.

Od kilku dni w domu jest nowy lokator. Córka, Matylda, zakończyła trzyletni licencjat w Aberdeen. Studiowała antropologię wizualną różnych kultur, np. Eskimosów, dokumentowaną m.in. zdjęciami oraz iberystykę. Świetnie opanowała język hiszpański. Teraz cieszy się domem i tatrzańskimi krajobrazami. 4 lipca wybieramy się do Szkocji na galę wręczenia dyplomów. A pod koniec sierpnia córka wylatuje do Los Angeles, gdzie rozpocznie studia magisterskie - powiedziała żona trenera Kowalczyk.