Trener Jagiellonii Białystok Ireneusz Mamrot powiedział po przegranym 0:1 meczu z Lechią Gdańsk w finale Pucharu Polski w Warszawie, że jego zespół nie zasłużył na porażkę. „Futbol nie jest sprawiedliwy” – dodał.

Piłkarze Jagiellonii przez większość meczu na PGE Narodowym byli aktywniejsi w ofensywie, stworzyli kilka okazji, ale w doliczonym czasie gry gola dla Lechii strzelił Artur Sobiech.

Nie ma co ukrywać, że jesteśmy mocno rozczarowani wynikiem. W mojej ocenie nie zasłużyliśmy na porażkę, ale piłka nigdy nie była i nie jest sprawiedliwa. Na koniec liczy się to, co jest w bramce. Mieliśmy do przerwy dwie bardzo dobrze sytuacje, zwłaszcza ta pierwsza Patryka (Klimali - PAP) była idealna, źle przyjął piłkę. Szkoda zmarnowanych okazji. Gdybyśmy strzelili gola, Lechia musiałaby się otworzyć. Zespół dał z siebie wszystko. Niestety, zabrakło zdobycia bramki. Nie ustrzegliśmy się błędów w ostatnich minutach spotkania i zapłaciliśmy za to bardzo wysoką cenę - stwierdził trener Mamrot.

Jak przyznał, jego podopieczni bardzo przeżywają porażkę w Warszawie.

Co powiedziałem moim piłkarzom? W szatni jest cisza. Każdemu podałem rękę. Myślę, że czasami trzeba poczekać i dopiero na drugi dzień porozmawiać z zespołem. Powiem w ten sposób - to jest porażka w finale. Nie ma słów, które pocieszą w takim momencie. Piłkarze bardzo to przeżywają. Przeze mnie nie przemawiają emocje, bardziej rozczarowanie.

Jagiellonia wciąż ma jednak o co grać w bieżącym sezonie. Obecnie zajmuje czwarte miejsce, a wobec zdobycia Pucharu Polski przez wicelidera Lechię ta lokata w ekstraklasie da prawo gry w rozgrywkach UEFA.

Przed nami gra o puchary. Nie możemy teraz jako zespół się załamać. Musimy walczyć o czwarte miejsce. Sytuacja nie jest komfortowa, rozegraliśmy więcej meczów w tym sezonie od rywali. Na szczęście mamy ligowe spotkanie dopiero w poniedziałek, więc jest trochę czasu na odpoczynek. Mam nadzieję, że zespół pozbiera się pod względem mentalnym - zakończył szkoleniowiec Jagiellonii.