Belg Jelle Vanendert z grupy Omega Pharma-Lotto wygrał czternasty etap kolarskiego Tour de France o długości 168,5 km z Saint-Gaudens do Plateau de Beille. Żółtą koszulkę lidera zachował Francuz Thomas Voeckler (Europcar). "Nigdy nie sądziłem, że to się stanie w trakcie mojego pierwszego występu w tym wyścigu. Jednak wyjątkowo dobrze czuję się w górach" - powiedział zwycięzca.

Vanendert finiszując 21 sekund przed Samulem Sanchezem po raz pierwszy w karierze wygrał etap Tour de France. Belg tym samym zrewanżował się Hiszpanowi za czwartkowy finisz na 12. etapie, kiedy to był gorszy o siedem sekund. Sanchez wówczas zwyciężył.

Swoje zwycięstwo Belg zawdzięcza również zawodnikom z czołówki klasyfikacji generalnej, którzy bardziej pilnowali siebie, niż skupiali się na tym żeby go dogonić. Ten na ucieczkę zdecydował się siedem kilometrów przed metą. Trzy kilometry później od kilkuosobowej grupki odłączył się Sanchez, który jechał przed rywalami w odległości zaledwie ok. 50 m.

W grupie byli m.in. broniący tytułu Alberto Contador i czołówka klasyfikacji generalnej Voeckler, Frank Schleck, Cadel Evans i Andy Schleck. W wyczerpującym etapie w Pirenejach trzeci na mecie Andy Schleck miał dwie sekundy przewagi nad rywalami.

To nie ma dużego znaczenia. Dla mnie lepsze są bardziej strome podjazdy. W sobotę przez cały etap ciężko pracowaliśmy, a ucieczka miała szanse powodzenia nawet 50 metrów przed nami, bo wiał korzystny wiatr. Staraliśmy się dogonić rywali, ale inni tylko patrzyli na siebie - powiedział młodszy z braci Schlecków - Andy.