Christopher Froome z ekipy Sky bez problemów wygrał 102. Tour de France. Brytyjczyk triumfował w Wielkiej Pętli po raz drugi w karierze. Poprzednio w 2013 roku. Tym razem szybko założył koszulkę lidera – jeszcze przed wjazdem w góry i nie oddał jej aż do Paryża. Nas w największą radość wprowadziło etapowe zwycięstwo Rafała Majki.

Pierwszy płaski tydzień wyścigu okazał się wyjątkowo ciekawy. Kraksy zmusiły do wycofania się dwóch liderów - Fabiana Cancellary, a później Tony’ego Martina. Wreszcie po 7. etapie żółtą koszulkę założył Chris Froome i już nikomu nie oddał. Żeby pokazać rywalom, kto rządzi w peletonie, Brytyjczyk wygrał jeszcze pierwszy górski etap z Tarbes do Col de la Pierre Saint Martin. Próbował gonić go jedynie Nairo Quintana, ale stracił minutę. W kolejnych dniach i w Pirenejach i w Alpach wszyscy goniący Froome’a zachwycali wręcz bezbarwną jazdą. Jakiekolwiek ataki czołówki szybko niwelowali koledzy Brytyjczyka ze Sky - Geraint Thomas, Richie Porte, czy Leopold Konig. Dopiero na dwóch ostatnich górskich etapach szczęścia próbował Quintana; sporo odrobił, ale w dwa dni nie da się wygrać Tour de France i nie da się załatwić takiego lisa jak Froome.

Pozostali faworyci nic wielkiego nie pokazali. Alberto Contador - bez wigoru i świeżości - okrutnie się męczył. Vincenzo Nibali poniósł duże straty już w pierwszych dniach i 4. miejsce w wyścigu też musi przyjąć jako sukces. Do podium dojechali za to dwaj kolarze Movistaru. Oprócz Quintany także Alejandro Valverde, dla którego to pierwsze w karierze pudło Wielkiej Pętli. Nic dziwnego, że Hiszpan płakał wczoraj na Alp d’Huez. O pechu może mówić za to Tejay Van Garderen. Amerykanin miał walczyć o podium wyścigu, ale na jednym z alpejskich etapów wycieńczony zszedł z trasy.

Na tejże trasie wyścigu wręcz z nienawiścią kibiców miał do czynienia Froome. Oblano go moczem, był też opluwany przez kibiców. Obelżywe gesty to niemal codzienność. Takie zachowania dziwią, bo jednak kolarska publiczność nie jest uważana za narwaną. Oczywiście kibice mają wątpliwości co do dopingowej czystości Froome’a. Dziennikarze też czasem rzucą mimochodem, że jego forma jest zastanawiająca. To podchwytują ludzie stojący przy trasie wyścigu i zachowania się radykalizują. Na razie Froome’ na niczym nie złapano, choć przecież jest kontrolowany - podobnie jak inni. Może i kolarstwo nie jest wolne od dopingu, ale czasy Lance’a Amrstronga to miniona epoka. Strach tylko pomyśleć, co się stanie gdy w końcu ktoś jakiegoś kolarza zaatake. W końcu na trasie zawodnicy są zupełnie bezbronni. Nie dziwią więc słowa Brytyjczyka, który incydenty nazwał "przerażającymi".

Etapowymi zwycięstwami podzieliło się 18 kolarzy. Cztery razy wygrał Niemiec Andre Greipel, dwukrotnie najszybszy okazał się Joaquin Rodriguez. Pozostali triumfowali po razie. Drużynowo najlepsza pod tym względem była oczywiście grupa Lotto-Soudal, czyli ekipa Greipela. Za to najwięcej powodów do zadowolenia mieli fani kolarstwa w Niemczech, bo kolarze z tego kraju zwyciężyli na 6 z 21 etapów, w głównej mierze dzięki najlepszemu sprinterowi wyścigu. Co ciekawe - tylko dwie ekipy dojechały do Paryża w pełnym, 9-osobowym składzie. To Europcar i Lotto-Jumbo. Na drugim biegunie drużyna Bora-Argon z zaledwie 5 kolarzami.

A Polacy? Znów największych bohaterem Wielkiej Pętli był Rafał Majka. Tym razem uwiązany do Alberto Contadora, nie mógł pozwolić sobie na takie szarże jak w poprzednim roku. Nie powalczył o koszulkę najlepszego górala, ale wygrał jeden pirenejski etap. To był 11 dzień rywalizacji. Na trasie znany pirenejski szczyt Tourmalet. Majka samotnie mknął do mety przez wiele kilometrów i dojechał z dużą przewagą. To był jego trzeci wygrany etap w wyścigu.

Widocznie męczył się za to Michał Kwiatkowski. W pierwszym tygodniu pracował, pomagał Tony’emu Martinowi w zdobyciu żółtej koszulki, ale brakowało błysku, o czym nasz mistrz świata szczerze mówił. Często łapał się do ucieczek, był aktywny. Na jednym z górskich etapów rywale dopadli go dopiero 7,5 kilometra przed metą. Kilka dni temu "Kwiato" wycofał się z wyścigu. Aktywny był także drugi Polak z Etixx Quick-Step - Michał Gołaś. To zawodnik chyba często niedoceniany przez kibiców, a spełnia w zespole bardzo ważną rolę. Także zabierał się do ucieczek. Na deser jeszcze Bartosz Huzarski. Miał lepsze i gorsze dni. Bywał najlepszym z biało-czerwonych. Także uczestnik ucieczek. Do tego dołączył absolutnie wyjątkowe podsumowanie etapów, które umieszczał na swoim fanpage’u na Facebooku. "Gdy startujesz z jednym bidonem, praktycznie bez jedzenia, żeby nie taszczyć żadnego dodatkowego balastu, to wiedz, że będzie grubo" - to fragment opisu walki na 19. etapie. Pewnie po małym podrasowaniu całości mielibyśmy piękną opowieść o trudach związanych z całą 102. edycją Tour de France.

Klasyfikacji generalna:

1. Christopher Froome (W.Brytania; Sky)

2. Nairo Quintana (Kolumbia; Movistar)

3. Alejandro Valverde (Hiszpania; Movistar)

4. Vincenzo Nibali (Włochy; Astana)

5. Alberto Contador (Hiszpania; Tinkoff-Saxo)

....

27. Rafał Majka (Tinkoff-Saxo)

90. Michał Gołaś (Etixx Quick-Step)

103. Bartosz Huzarski (Bora-Argon 18)

Najlepszy góral: Chris Froome (W. Brytania)

Klasyfikacja punktowa: Peter Sagan (Słowacja)

Klasyfikacja młodzieżowa: Nairo Quintana (Kolumbia)

Klasyfikacja drużynowa: Movistar

(mal)