"Dzisiejsze spotkanie z San Marino to pierwszy krok, by pokazać kibicom, że jeszcze mogą w nas wierzyć" - mówi Tomasz Rząsa, dyrektor reprezentacji ds. kontaktów z mediami. Jak dodaje, zespół i sztab szkoleniowy starają odciąć się od spekulacji na temat zwolnienia trenera Fornalika. "Mamy pracę do wykonania, inne pozasportowe rzeczy trzeba odłożyć" - wyjaśnia w rozmowie z dziennikarzem RMF FM.

Kuba Wasiak: Dopuszcza pan do siebie taką myśl, że dziś nie wygramy z San Marino?

Tomasz Rząsa: Absolutnie nie. Nie dopuszczam takiej myśli. Musimy to spotkanie wygrać. No i chyba nie ma wyjścia.

Po meczu z Ukrainą sami piłkarze mówili, że przeszli obok tego spotkania, że nie było aż takiej walki, aż takiego zaangażowania. Co zrobić, żeby to się nie powtórzyło?

To jest znowu bardzo trudne pytanie, ponieważ wychodząc na mecz z Ukrainą ja byłem też w szatni z chłopakami i było wszystko w jak najlepszym porządku. Tak, że można było być naprawdę optymistą przed tym spotkaniem. Jak oni odśpiewali ten hymn, to się wydawało - tak, to jest ten moment, no i już po minucie można było wszystko zweryfikować i zastanawiać się, jak do tego doszło. Wczoraj był taki dzień, kiedy zawodnicy między sobą też porozmawiali na temat tego spotkania i widać, że już są przygotowani do meczu z San Marino.

Wydaje się, że nawet zwycięstwo w dzisiejszym meczu niewiele zmieni, jeśli chodzi o nasze szanse na awans do MŚ, bo te trzy punkty z San Marino, czy właściwie sześć, to sobie każdy dopisuje. Czy ten mecz może poprawić wizerunek kadry?

Trzy punkty to są trzy punkty, prawda? Tak, że przed nami cykl spotkań: San Marino, Mołdawia, Czarnogóra, San Marino, czyli te cztery spotkania, które chcemy i musimy wygrać. To dzisiejsze spotkanie to jest jakby pierwszy krok, by pokazać kibicom, że jeszcze mogą w nas wierzyć. Mogą liczyć na udane eliminacje.

A propos kibiców. Przed Ukrainą Waldemar Fornalik mówił, że liczy na wsparcie każdego kibica, każdego Polaka. Teraz już chyba tak nie jest...

Ja myślę, że prawdziwi kibice zawsze będą dopingować reprezentację Polski, bo mamy wspaniałych kibiców, którzy na dobre i na złe są z reprezentacją.

Jaka jest atmosfera w drużynie, w sztabie, bo nawet Zbigniew Boniek krytykuje grę zespołu. Pojawiają się plotki o tym, że dni Fornalika są policzone. Czy łatwo o mobilizację w takich chwilach?

Zespół, i przede wszystkim sztab szkoleniowy, stara się odciąć od tych wszystkich spekulacji i rozważań wśród ekspertów futbolu. Jest pełna koncentracja i mobilizacja, bo czeka nas dzisiaj praca do wykonania, więc należy wszystkie inne, pozasportowe sprawy odłożyć na po meczu.

Ilu zmian możemy się spodziewać w składzie?

Sam selekcjoner powiedział na konferencji prasowej, że zakłada trzy, cztery zmiany w porównaniu ze składem z Ukrainą. Podejrzewam, że nie jest to tylko podyktowane tymi kwestiami, że ktoś lepiej czy gorzej zagrał w meczu z Ukrainą, tylko po prostu założenia też będą zupełnie inne.

Zobaczymy dwóch napastników?

Selekcjoner tego nie wykluczył. Powiedział, że być może zagramy na dwóch napastników. Wiadomo, że w tym spotkaniu będziemy zespołem dominującym, będziemy przeprowadzali ataki pozycyjne, będzie sporo stałych fragmentów gry. Będzie na pewno gra skrzydłami i sporo dośrodkowań. Więc na pewno tych zawodników ofensywnych będzie również w naszym zespole więcej.

To jaki wynik dzisiaj wieczorem?

Uważam, że wygramy zdecydowanie i pokażemy dobry futbol. Na to liczymy.