Czysto statystycznie to nie był zły sezon. Dużo dobrych startów, ale niestety tę najważniejszą kompletnie spaprałem - przyznaje w rozmowie z Patrykiem Serwańskim Tomasz Majewski. Mistrz olimpijski i były mistrz świata w pchnięciu kulą zaznacza, że chce wrócić do treningów jak najszybciej. Chcę udowodnić, że mogę robić to lepiej.

Jak ocenisz tegoroczny sezon?

Czysto statystycznie to nie był zły sezon. Dużo dobrych startów, dużo dalekich pchnięć, ale niestety zawala mi ten sezon jedna impreza. Niestety najważniejsza, którą kompletnie spaprałem. Nie zrealizowałem tego, co chciałem. Z tego sezonu trzeba wyciągnąć wnioski i zrobić wszystko, żeby taki blamaż się nie powtórzył.

Masz już pełny plan przygotowań do igrzysk olimpijskich?

Wszystko jest już rozpisane, przygotowane. Od 1 października zaczynam się ruszać. W połowie miesiąca zaczynam poważniejsze treningi, a od listopada ruszam pełną parą w normalny rytym, normalne pchanie. W kolejnym sezonie będą startował i w sezonie halowym i letnim.

Udało się znaleźć trochę czasu na wakacje?

Mało tego odpoczynku. Nie mam na to chęci. Kiedy człowiek nie zrealizuje się w tym, co robi, to ma chęć bardzo szybko do tego wrócić i udowodnić, że może robić to lepiej. Ja właśnie jestem w takim stanie. Chcę wrócić na rzutnie, chcę pchać daleko, także ten odpoczynek był króciutki.

Wspierasz swoim wizerunkiem remont stadionu Skry Warszawa. Na razie mamy tam nową bieżnię.

Niestety, w dwumilionowym mieście mieliśmy dotychczas dwie jako takie bieżnie. Teraz mamy trzy - może nie idealne, ale już jakiś sport młodzieżowy można tu rozwijać, można normalnie trenować.

Przed laty reprezentowałeś Skrę, jak to wspominasz?

Bardzo często tu startowałem. Było ciężko. Szkoda, że nie widziałeś szatni w tamtym czasie. Cieszę się, że po wielu latach coś zaczęło się dziać. Stadion powoli będzie się odnawiał. Mam nadzieję, że kiedyś to będzie wyglądać tak jak 50 lat temu. Wtedy to był jeden z piękniejszych stadionów w Europie.