Energylandia Rally Team ma za sobą debiut w Rajdzie Dakar. Z pierwszego udziału w najtrudniejszym rajdzie świata są zadowoleni kierowcy zespołu. Michał Goczał z pilotem Szymonem Gospodarczykiem zajęli 4. miejsce w klasyfikacji generalnej lekkich samochodów SSV. Na 8. miejscu rywalizację zakończył Marek Goczał z Rafałem Martonem. "Zawsze mam takie tendencje, żeby walczyć o najwyższe cele, ale znałem też specyfikę tego rajdu oraz swoje miejsce w szeregu i z uzyskanego rezultatu jestem tym bardziej szczęśliwy” – podkreśla Michał Goczał. O najtrudniejszych momentach na Dakarze, ale też o spełnieniu największego marzenia w życiu z braćmi Michałem i Markiem Goczałami rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

Celem na pierwszy Dakar dla dwóch załóg Energylandia Rally Teamu było jego ukończenie. Okazało się, że wyszło o wiele lepiej. Przed wyjazdem do Arabii Saudyjskiej Michał i Marek Goczałowie nastawili się na o wiele trudniejszą rywalizację, ale na odbiór trudności rajdu wpłynęło też sprzętowe przygotowanie do niego.

Mieliśmy bardzo dobrą firmę, która przygotowywała nasze samochody i wbrew pozorom nie mieliśmy żadnej poważnej awarii. Poza jakąś urwaną półośką, a to jest tak naprawdę żadna awaria. Z tego powodu nie przeżyliśmy też żadnych ekstremalnych sytuacji, jak wracanie po nocach i potem zaraz szybko start do kolejnego etapu - zaznacza Marek Goczał, który razem ze swoim pilotem Rafałem Martonem zajął 8. miejsce w klasyfikacji SSV.

Mocno w debiucie pomogli też doświadczeni piloci. Dla Szymona Gospodarczyka był to trzeci start w Dakarze. Rafał Marton zapracował już na status legendy tego rajdu.

Próbowałem swojej filozofii dakarowej, czyli chciałem pojechać trochę szybciej, nie słuchając pilota, który mówił, że takim tempem nie dojedziemy. Szybko życie jednak to zweryfikowało i Rafał miał rację. Ja mu ją przyznałem. Nawet go przeprosiłem i powiedziałem, że jedziemy - Rafał - twoim tempem - relacjonuje Marek Goczał.

Pierwszy Dakar był przede wszystkim ogromną lekcją. Pokazał też, nad czym trzeba popracować przed przyszłoroczną edycją, której obaj kierowcy Energylandia Rally Teamu już nie mogą się doczekać.

Mamy wnioski wyciągnięte. Na pewno musimy potrenować jazdę na wydmach, bo ścisła czołówka Dakaru po wydmach jeździ bardzo dobrze. My nie mamy też takiego doświadczania w jeździe po wydmach, ale na szutrach czy kamieniach nie odstajemy od nich wcale - zaznacza Michał Goczał, który tegoroczny Dakar ukończył na 4. miejscu w klasyfikacji SSV.

Więcej o najniebezpieczniejszych momentach na Dakarze możecie usłyszeć w całej rozmowie z Markiem i Michałem Goczałami, którą znajdziecie poniżej.

Opracowanie: