Thomas Morgenstern miał groźny upadek podczas drugiego treningu na mamucim obiekcie Kulm w austriackim Bad Mitterndorf przed kwalifikacjami do jutrzejszych zawodów Pucharu Świata w skokach narciarskich. Austriak poważnie się potłukł. Został przewieziony do szpitala. W pierwszym treningu oddał najdłuższy skok - 196,5 m.

Morgenstern runął na setny metr zeskoku i był w stanie samodzielnie się podnieść. Służby medyczne zwiozły go do namiotu sanitarnego, gdzie stwierdzono poważne potłuczenia. Był przytomny, ale zdecydowano się przewieźć go do szpitala.

Można z nim normalnie porozmawiać, jest przytomny i odpowiada logicznie na pytania. Porusza zarówno rękoma, jak i nogami. To jest bardzo ważne - powiedział fizjoterapeuta austriackiej ekipy Herbert Leitner.

Jak dochodzi do upadku na mamucim obiekcie, to już porządnie. Nie da się niczego kontrolować. Później strasznie boli, zwłaszcza jak straci się przytomność. Mam nadzieję, że Thomasowi nic poważnego się nie stało - skomentował trener Alexander Pointner.

To już drugi groźny upadek tego zawodnika w tym sezonie. Pierwszy miał 15 grudnia 2013 roku w konkursie Pucharu Świata w niemieckim Titisee-Neustadt. 27-letni Austriak tuż po lądowaniu na 141. metrze upadł i uderzył głową z zeskok. Zawodnik został zniesiony na noszach ze skoczni. Był przytomny. Uskarżał się jednak na silny ból barku i ręki.

Został śmigłowcem ratowniczym zabrany ze skoczni i przewieziony na szczegółowe badania do szpitala. Tomografia komputerowa wykluczyła uraz kręgosłupa i czaszki, wykazując stłuczenia i krwiaki na ciele oraz złamanie palca prawej ręki, który został zoperowany.

Już po dwóch tygodniach rehabilitacji Morgenstern wystartował w zawodach. W 62. Turnieju Czterech Skoczni uplasował się na drugiej pozycji, za swoim rodakiem Thomasem Diethartem.

(MRod)