Szwedzki związek narciarski od marca zatrudnia na pełnych, całorocznych etatach siedmiu specjalistów od smarowania. Nie tylko dbają oni narty zawodników podczas sezonu, ale także pracują nad nową mieszanką smarów na mistrzostwa świata w Oslo.

Kierownik szwedzkiej ekipy smarowniczej Larry Poromaa potwierdził informacje szwedzkich mediów i podkreślił, że wszystkie rezultaty badań i skład mieszanek są trzymane w ściślej tajemnicy.

Słabe miejsca Anny Haag i Charlotte Kalli w La Clusaz były między innymi spowodowane źle dobranymi smarami, lecz była to jedna z prób nowej mieszanki. Na mistrzostwach świata w Oslo nikt z naszej ekipy nie będzie narzekał na złe smarowanie nart, które zaczyna już być dziedziną naukową - powiedział Poromaa.

W pracach nad nowym smarem, który otrzymał nazwę "A-61-4" pomagają reprezentacji szwedzkie instytuty naukowe. Praca nad nową mieszanką jest długotrwała. Daliśmy sobie w marcu rok i obecnie jesteśmy już na etapie końcowych prób. Pozostały nam szczegóły - podkreślił Poromaa.

Szwedzcy serwismani od dwóch lat mają do dyspozycji specjalnie dla nich wyprodukowany samochód ciężarowy z napędem na wszystkie osie, w którym mieści się 400 par nart oraz wygodne, wentylowane stanowiska smarownicze. Pojazd pomalowany w kolory szwedzkiej flagi jest w stanie dojeżdżać jak najbliżej miejsca startu i posiada własny agregat prądotwórczy.

Mamy do dyspozycji prawdziwy mobilny warsztat i komfortowe warunki pracy. Jestem pewien, że "A-61-4" da naszym biegaczom i biegaczkom konkurencyjny ślizg. Smar może decydować o ułamkach sekund, centymetrach, a nawet metrach na finiszu i tak naprawdę ostatnie wielkie zmiany w smarowaniu nart nastąpiły przed 10-15 laty. Teraz przyszedł czas na rewolucję - powiedział Poromaa.