W ostatnim meczu pierwszej kolejki T-Mobile Ekstraklasy Podbeskidzie Bielsko-Biała zremisowało u siebie z Jagiellonią Białystok 2:2. Beniaminek Ekstraklasy zdołał zdobyć punkt, mimo że do przerwy przegrywał dwoma bramkami.

W historycznym debiucie w ekstraklasie Podbeskidzia trener gospodarzy Robert Kasperczyk postawił na skład, który wywalczył awans do elity. W wyjściowej jedenastce pojawili się zawodnicy znani z poprzedniego sezonu. Pokazali góralski charakter i po dwóch ciosach w pierwszej połowie, w drugiej podnieśli się i wywalczyli remis.

"Górale" w pierwszych kilkunastu minutach spotkania zagrali bardzo nerwowo. Nie popisała się zwłaszcza defensywa, która w pierwszej lidze stanowiła wręcz monolit. Już w 6. minucie bramkarz Podbeskidzia Richard Zajac sfaulował w polu karnym Tomasza Kupisza. Sędzia Szymon Marciniak podyktował rzut karny. Bezbłędnie wykonał go Tomasz Frankowski, dając Jagiellonii prowadzenie.

Podbeskidzie nieco otrząsnęło się w drugim kwadransie gry. W 14. minucie wyrównać mógł Maciej Rogalski, który minimalnie chybił po dośrodkowaniu Marka Sokołowskiego. Jedenaście minut później beniaminek ponownie miał szansę wyrównać. W strugach ulewnego deszczu Grzegorz Sandomierski odbił kapitalny strzał Sokołowskiego, a chwilę później uderzenie Roberta Demjana. Szarżującego w 29. minucie Demjana w polu karnym powalił Sandomierski, ale sędzia nie dopatrzył się przewinienia.

Bielszczanie zostali szybko sprowadzeni na ziemię. W 42. minucie Zajac wypuścił z rąk piłkę po - wydawało się - niegroźnym dośrodkowaniu gości. Z prezentu skorzystał Rafał Grzyb, który dograł do stojącego przed pustą bramką Frankowskiego. Doświadczony napastnik zdobył swoją 149. bramkę w ekstraklasie.

W drugiej połowie grę obu drużynom utrudniała murawa. Po rzęsistych opadach deszczu piłka grzęzła w jednej, wielkiej kałuży. Początkowo gra toczyła się głównie w środkowej strefie. Bielszczanie próbowali atakować. W 53. minucie do szczęścia niewiele zabrakło Sławomirowi Cienciale, który uderzał głową po rzucie wolnym w wykonaniu Rogalskiego i zgraniu Juraja Dancika.

W 66. minucie trener Kasperczyk postawił wszystko na jedną kartę. Na boisku pojawili się dwaj napastnicy - Sylwester Patejuk zmienił niezbyt widocznego Piotra Malinowskiego, a Adam Cieśliński pomocnika Dariusza Kołodzieja. Początkowo obraz gry nie zmieniał się. Podbeskidzie atakowało, ale efektem były tylko kolejne rzuty rożne. W 68. minucie Demjan z dobrej pozycji strzelił wysoko ponad bramką Sandomierskiego.

Gospodarze do końca ambitnie dążyli do poprawy wyniku. W 82. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego pierwszą w historii ekstraklasy bramkę dla Podbeskidzia zdobył głową Demjan. Gospodarze poczuli swoją szansę i ruszyli do ataku.

W 88. minucie w polu karnym Thiago Cionek sfaulował Demjana. Rzut karny wykorzystał Adam Cieśliński. Chwilę potem niesamowite zamieszanie w polu karnym Jagiellonii, piłka "zatańczyła" na linii bramkowej, ale obrońcy gości zdołali ją wybić.