W tej chwili jestem rezerwowym bramkarzem, więc muszę wykorzystać każdą szansę, którą otrzymuję. A mecz z Manchesterem był dla mnie wielką szansą. Czuję, że jak na debiut pokazałem się z wystarczająco dobrej strony - mówi Wojciech Szczęsny, który w poniedziałek zadebiutował w meczu ligowym w barwach Arsenalu. 20-latek skorzystał na kontuzji Łukasza Fabiańskiego i wyszedł w pierwszym składzie meczu na szczycie z Manchesterem United.

Mimo że Kanonierzy przegrali 0:1, Polak pokazał się z bardzo dobrej strony. Obronną ręką wyszedł z sytuacji sam na sam z Andersonem i Wayne'em Rooney'em. Po meczu kibice Arsenalu wybrali go najlepszym graczem spotkania.

Zazwyczaj pięć porażek jeszcze przed Bożym Narodzeniem to koniec marzeń o zdobyciu tytułu mistrza Anglii - tym bardziej jeśli lider jest niepokonany. W tym sezonie jest jednak inaczej, gdyż prowadzące Czerwone Diabły zremisowały aż siedem spotkań. Co więcej, Kanonierzy mogą dogonić United, jeśli ci nie zdołają pokonać w niedzielę Chelsea.

To był rozczarowujący wynik (przegrana z MU), ale nie spuszczamy głów. Nadal jesteśmy bardzo pewni siebie. Wierzymy, że już w sobotę sięgniemy po trzy punkty w meczu ze Stoke City i wrócimy do walki o tytuł. Musimy się skupić na tym, co powiedział nam Wenger po poniedziałkowym meczu: tamto spotkanie już za nami. Musimy się teraz skupić na kolejnym meczu - stwierdził Szczęsny. Dodał, że jego zespół prezentuje się dobrze, ale z Manchesterem zabrakło szczęścia. Ich gol był naprawdę bardzo szczęśliwy. Nie sądzę, żeby Park chciał uderzyć piłkę głową. On chciał ją po prostu trafić, a ta wpadła tuż obok słupka. Manchester jest do pokonania. Podobnie jak wszyscy pozostali.