"Wiadomo, że jeśli grasz w finale Ligi Mistrzyń na własnym parkiecie, to marzeniem każdego w klubie jest złoty medal. Natomiast dla mnie sukcesem będzie już występ w niedzielnym meczu finałowym" - mówi w rozmowie z RMF FM prezes Chemika Police Joanna Żurowska. Polski klub będzie w weekend gospodarzem turnieju finałowego Ligi Mistrzyń siatkarek. W sobotę o 15 w półfinale zagra z włoskim Unedo Busto Arsizio.

Kacper Merk: W Szczecinie zapowiadają się pracowite święta.

Joanna Żurowska: Pracowite było ostatnie półtora miesiąca, gdy przygotowywaliśmy turniej finałowy Ligi Mistrzyń. Teraz oczywiście to wszystko będzie się musiało odbyć, ale będzie to już dla nas nagroda za ostatnie tygodnie przygotowań.

Wielkanoc to fortunny termin na taki turniej?

Początkowo uważaliśmy, że termin jest niefortunny, bo wiadomo że ze Świętami Wielkanocnymi są związane w Polsce różne tradycje. Ale kiedy zaczęliśmy sprzedawać bilety i w ciągu tygodnia wyprzedaliśmy praktycznie wszystkie na największą trybunę uznałam, że może to jednak będzie dobre połączenie dla kibiców. Przed południem będą mogli świętować z rodzinami, a po południu zajrzeć do hali i przeżyć trochę sportowych emocji. W tej chwili jestem niemal pewna, że trybuny będą pełne.

Jedyną niewiadomą jest więc dzisiaj forma sportowa.

Nad tym pracował sztab trenerski. Owszem, przed turniejem chcieliśmy rozegrać jeszcze co najmniej jeden sparing z trudnym przeciwnikiem, wystosowaliśmy zaproszenia do kilku uznanych klubów, ale nie znalazł się chętny. Co nie zmienia faktu, że trenerzy są przekonani, iż na ten weekend forma zespołu będzie najwyższa.

Jaki cel postawiła pani siatkarkom?

Wiadomo, że jeśli grasz w finale Ligi Mistrzyń na własnym parkiecie, to marzeniem każdego w klubie jest złoty medal. Natomiast dla mnie sukcesem będzie już występ w niedzielnym meczu finałowym.

Nie boi się pani, że po dobrym występie w Europie, klub zostanie rozkupiony przez bogatsze zespoły z Rosji, Turcji czy Azerbejdżanu?

Chemik jest na tyle dobrą marką, że nie mam problemów ze snem z tego powodu. Mamy historię, bo i bez możnego sponsora, klub funkcjonował przez lata. Dzięki Grupie Azoty zapewniamy możliwie najlepsze warunki finansowe, ale też doskonałe zaplecze trenerskie i medyczne, co daje naszym zawodniczkom poczucie bezpieczeństwa. Poza tym Szczecin jest przepięknym miastem, na dodatek dobrze skomunikowanym, chociażby z lotniskiem w Berlinie. To wszystko sprawia, że zawodniczki chcą u nas grać. Tym bardziej wiedząc, że to nie jest projekt na rok, lecz długoterminowa inwestycja.

(abs)