"Brazylia to zespół fenomen. To drużyna, która od kilku lat ciągle buduje swój autorytet i na tych najważniejszych imprezach, z wyjątkiem ostatnich igrzysk olimpijskich w Pekinie, zawsze wygrywa" - powiedział Sebastian Świderski. Przyjmujący Zaksy Kędzierzyn-Koźle, który wraca do zdrowia po kontuzji kolana. Jutro i w czwartek biało-czerwoni zmierzą się w katowickim Spodku z mistrzami świata.

Skąd bierze się ich siła? Mają przede wszystkim bardzo duże zaplecze. Taka liczba osób ćwiczących i bawiących się w siatkówkę jak u nich jest spotykana tylko w Rosji. Charakteryzuje ich bajeczna technika, indywidualność, a jednocześnie zespołowość i znakomita taktyka. To wszystko jest po ich stronie - podkreślił Świderski.

Na pytanie, czy Polacy są w stanie zwyciężyć Brazylijczyków, Świderski nie chciał dać jednoznacznej odpowiedzi.

Gra się z nimi bardzo ciężko, a wygrywa jeszcze trudniej. Ale nie ma rywali niepokonanych. Pokazali to ostatnio Amerykanie, i to dwukrotnie. Zdziwiłem się trochę, że Brazylia tak łatwo przegrała te spotkania. Tylu błędów po stronie Canarinhos dawno nie widziałem; w ataku, przyjęciu, zagrywce, a nawet w obronie - zaznaczył.

Biało-czerwoni bez względu na wyniki jako gospodarze mają zapewniony udział w turnieju finałowym, który z udziałem ośmiu najlepszych ekip fazy interkontynentalnej zostanie rozegrany w Ergo Arenie na pograniczu Gdańska i Sopotu (6-10 lipca). Brazylijczycy nie są w tak komfortowej sytuacji. Nie zapewnili sobie jeszcze awansu; by tego dokonać muszą dwukrotnie pokonać Polaków w Katowicach, i to nie w tie-breaku.