Lechia Gdańsk przegrała w SuperMeczu z Juventusem Turyn 1-2. Pomorzanie długo stawiali opór finaliście Ligi Mistrzów, ale decydujący cios zadał Mario Mandżukić.

W 1983 roku oba zespoły spotkały się w ramach rozgrywek Pucharu Zdobywców Pucharów (7-0 i 3-2 dla Juventusu). W pierwszej edycji SuperMeczu w 2013 roku również wystąpiła Lechia, która zremisowała u siebie 2-2 z FC Barcelona. W drugiej edycji na Stadionie Narodowym w Warszawie Real Madryt przegrał 1-2 z Fiorentiną.

Do Gdańska przyleciały największe gwiazdy Juve, takie jak: Gianluigi Buffon, Giorgio Chiellini, Paul Pogba, Alvaro Morata, czy dopiero sprowadzeni: Sami Khedira i Mario Mandżukić.

Środowe spotkanie to naprawdę duże wydarzenie. Mimo że to tylko mecz towarzyski, to był transmitowany na żywo do 150 krajów!

Symbolicznie pierwszą piłkę kopnął Lech Wałęsa, były prezydent RP. Legenda "Solidarności" z lat osiemdziesiątych to zadeklarowany kibic Lechii Gdańsk.

Już na początku spotkania inicjatywę przejęli goście. W 4. min. mieli rzut rożny i po dobrym dośrodkowaniu najwyżej w polu karnym Lechii wyskoczył Paul Pogba, który pewnie skierował piłkę do siatki.

Po ośmiu minutach z boiska zszedł Giorgio Chiellini. Nie wiemy co stało się włoskiemu obrońcy, ale prawdopodobnie doznał kontuzji. Zastąpił go Martin Caceres.

Lechia także już na początku spotkania przeprowadzała groźne akcje. Z dobrej strony prezentował się Michał Mak, a szansę od trenera Jerzego Brzęczka dostał też Bartłomiej Pawłowski. Skrzydłowy ostatnio popadł w niełaskę, a teraz był bardzo aktywny i chciał podnieść swe notowania w Gdańsku.

Dużo częściej bramce Łukasza Budziłka zagrażali gracze Juventusu. W 21. min. z dystansu próbował Pogba, którego strzał obronił bramkarz Lechii.

Napór gości wzrastał. W 29. minucie w doskonałej sytuacji był Zaza, ale jego strzał wyśmienicie wybronił Budziłek. Instynktownie odbił piłkę, a obrońcy Lechii wybijali ją z własnego pola karnego.

Pięć minut później bez sensu zagrał Piotr Wiśniewski. Z impetem wpadł w Simone Padoina, a pomocnik Juventusu zwijał się z bólu. Decyzja sędziego nie mogła być inna - Polak dostał żółtą kartkę.

Uderzeniem z dystansu pokonać Gianluigiego Buffona próbował Adam Dźwigała. Decyzja młodego piłkarza była dobra, ale wykonanie już niekoniecznie, bo piłka poleciała wysoko nad poprzeczką z ok. 22 metrów.

A w Gdańsku wciąż szalał najlepszy piłkarz na boisku - Pogba. W starciu z nim drobnego urazu doznał Paweł Stolarski i z pomocą masażysty zszedł z boiska. Po chwili wrócił jednak na murawę.

Najlepszą okazję w pierwszej połowie na wyrównanie miał Haraslin. Uderzył minimalnie tuż obok słupka Buffona, a na trybunach słychać było jedynie jęk zawodu.

Dwie minuty przed przerwą na strzał z rzutu wolnego z ok. 35 metrów zdecydował się Wiśniewski. Huknął jak z armaty, a Buffon nawet nie próbował łapać piłki i sparował ją na rzut rożny.

Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia Juventusu. Lewą stroną pomknął Patrice Evra, dośrodkował, a instynktownie obronił wprowadzony w przerwie Mateusz Bąk.

W 57. min. z boiska zszedł Buffon, który dostał chyba największe brawa ze wszystkich graczy, którzy wystąpili w środę w Gdańsku. Zastąpił go Neto, który od razu został zatrudniony przez Michała Maka. Pewnie jednak obronił strzał byłego piłkarza GKS Bełchatów.

Na ostatnie 25 minut na boisko weszli podstawowi piłkarze Lechii. Wcześniej Brzęczek oszczędzał ich, bo już w piątek gdańszczan czeka ważny mecz z Pogonią Szczecin.

I od razu w grze Lechii było widać więcej jakości. Akcje napędzali Mila, Makuszewski i Vranjesz, a obrona Juventusu co chwila miała problemy z przypilnowaniem ruchliwych piłkarzy z Gdańska.

Jednak to co z obroną Lechii zrobił Alberto Cerri, było niewiarygodne. Efektowną "ruletą" zwiódł trzech piłkarzy i oddał strzał, który jednak obronił Bąk.

W 83. min. wreszcie doczekali się gdańszczanie! Przeprowadzili wspaniałą akcję, a ostatnie podanie Bruno Nazario piętą było najwyższych lotów. Do piłki dopadł wprowadzony chwilę wcześniej Adam Buksa i pewnym strzałem dał Lechii upragnioną bramkę.

Decydujący cios zadali goście. Głową piłki nie wybił Rafał Janicki, a Mario Mandżukić nie marnuje takich prezentów. Jeszcze bez problemu zwiódł Grzegorza Wojtkowiaka i uderzył nad bezradnym Mateuszem Bąkiem.

Chwilę potem rozległ się końcowy gwizdek sędziego. Lechia była słabsza, ale grała z finalistą Ligi Mistrzów. Jej gra to jednak dobry prognostyk na przyszłość.

Lechia Gdańsk - Juventus Turyn 1:2 (0:1)

Gole: Buksa (82. min.) - Pogba (4.min.), Mandżukić (90. min.)

Lechia: Budziłek (46. Bąk) - Rudinilson (65. Janicki), Łukasik (54. Vranjesz), Mak (65. Makuszewski), Wiśniewski (46. Kuświk, 78. Buksa), Dźwigała (65. Borysiuk), Haraslin (65. Nazario), Pawłowski (64. Mila), Chrzanowski (65. Malocza), Marković (64. Wawrzyniak), Stolarski (54. Wojtkowiak).

Juventus: Buffon (57. Neto) - Chiellini (8. Caceres, 67. Parodi), Pogba (46. Clemenza), Zaza (46. Mandżukić), Bonucci (46. Evra), Padoin, Dybała (46. Morata, 70. Cerri), Rugani, Lichtsteiner, Sturaro (75. Tello), Khedira (64. Vitale).