Śląsk Wrocław przegrał u siebie 0:5 z hiszpańską Sevillą. Był to rewanżowy mecz ostatniej fazy eliminacji do piłkarskiej Ligi Europejskiej. W pierwszym starciu również górą byli Hiszpanie, którzy wygrali 4:1.

"Wrocław liczy na cud" - takie tytuły można było znaleźć w prasie jeszcze przed rozpoczęciem tego meczu, bo tylko w kategorii cudu należało rozpatrywać wysokie zwycięstwo Śląska z ekipą hiszpańską. Tym bardziej biorąc pod uwagę znaczne osłabienie ekipy z Dolnego Śląska.

Ale jakby na przekór wszystkim niedowiarkom podopieczni trenera Levego rozpoczęli mecz bardzo odważnie. Stworzyli kilka groźnych sytuacji i najwięksi optymiści zaczęli wierzyć, że może się udać. Jednak w 22. minucie wszelkie nadzieje zostały rozwiane - Rakitić uderzył bardzo mocno z 35 metrów, błąd popełnił Gikiewicz i Sevilla cieszyła się z prowadzenia.

Ataki Śląska nie ustawały, ale to rywalom piłka wpadała do bramki. Jeszcze w pierwszej połowie gola zdobył Bacca, a w drugiej, kiedy to gospodarze grali już bezbarwnie, swoje trafienia dołożyli Jairo, Perotti i po raz drugi Bacca, który wykorzystał kolejny fatalny kiks Gikiewicza.

Mimo przegranej w dwumeczu Śląsk wciąż ma szanse na to by zagrać w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Jutro przed południem odbędzie się losowanie po którym jedna z drużyn, która przegrała w ostatniej rundzie kwalifikacji zostanie nagrodzona awansem. Wszystko dlatego, że UEFA wykluczyła z rozgrywek tureckie Fenerbahce.