Reprezentacja Polski przegrała 0:2 w towarzyskim meczu ze Słowakami. Spotkanie rozgrywane we Wrocławiu było debiutem nowego selekcjonera kadry Adama Nawałki.

W podstawowej jedenastce na mecz ze Słowakami Adam Nawałka znalazł miejsce dla dwóch debiutantów. Postawił na swoich dawnych podopiecznych z Górnika Zabrze, bocznych obrońców Pawła Olkowskiego i Rafała Kosznika. Dalej były już "stare twarze": m.in. Jakub Błaszczykowski, Grzegorz Krychowiak, do sierpnia ulubieniec Wrocławia Waldemar Sobota czy Robert Lewandowski.

Pierwszą nowością na boisku był krótko rozegrany rzut rożny, ale Sobota źle odegrał piłkę do Adriana Mierzejewskiego. Ta akcja dobrze charakteryzowała początek w wykonaniu Polaków - na tyle nerwowy i chaotyczny, że selekcjoner szybko wstał z ławki rezerwowych, by przekazać wskazówki.

Publiczność robiła, co mogła, by pomóc Polakom, ale pod bramką gości długo nie dochodziło do groźniejszych spięć, a liczne rzuty wolne czy rożne nie przynosiły efektów. Trybuny co prawda mocno ożywiły się w 20. minucie, ale z powodu ostrego faulu Martina Skrtela na Błaszczykowskim, za który kapitan Słowaków został ukarany żółtą kartką.

Gospodarzom nic się na boisku nie udawało, a w opałach znalazł się Artur Boruc. Najpierw z własnej winy, kiedy wypuścił piłkę po główce Skrtela, a chwilę później zrehabilitował się broniąc w sytuacji sam na sam z Adamem Nemecem. Słowacy szybko wykonali rzut różny, Marek Hamsik "zatańczył" z obrońcami i wyłożył piłkę Jurajowi Kucce, który dopełnił formalności. 0:1 w 31. minucie i pierwsze za kadencji Nawałki, jeszcze nieśmiałe, pomruki niezadowolenia polskich kibiców.

Osiem minut później wrocławski stadion już zatrząsł się od gwizdów, kiedy Robert Mak przed polem w dziecinny sposób ograł Kamińskiego i bez problemów pokonał Boruca. 0:2.

Kilkanaście sekund później tumult dezaprobaty publiczności był jeszcze większy. Jędrzejczyk nie trafił w piłkę i Miroslav Stoch znalazł się w idealnej sytuacji, lecz przegrał pojedynek z polskim bramkarzem.

W przerwie trenerzy nie dokonali zmian i początek drugiej odsłony był podobny do pierwszej. Biało-czerwoni nieco mocniej przycisnęli, ale wystarczył moment nieuwagi, by Mak znalazł się sam na sam z Borucem. Strzelił niecelnie. Po tej akcji kibice zaczęli skandować "Polska grać, k... mać" i "Co wy robicie, Polacy co wy robicie".

W 58. minucie zza pola karnego uderzył Adrian Mierzejewski. Niezbyt mocno, ale słowacki golkiper po raz pierwszy w meczu musiał interweniować... W 71. minucie z wolnego przymierzył Błaszczykowski, ale Matus Kozacik był na posterunku.

Kwadrans przed końcem na boisku pojawił się trzeci debiutant - Krzysztof Mączyński. Już w pierwszej akcji dobrze podał w pole karne do Lewandowskiego, lecz ten nie zdołał oddać strzału. Polacy wciąż razili nieporadnością, więc kolejny atak Słowaków kibice skwitowali gromkim: "Jeszcze jeden, jeszcze jeden". Ostatecznie podopiecznym Nawałki nie udało się zdobyć nawet honorowej bramki.