Nasze siatkarki meczem z Japonią rozpoczęły swój ostatni turniej w tegorocznej Ligi Narodów. W Wałbrzychu Polki miały potwierdzić, że zwycięstwa z zespołami ze światowej czołówki w poprzednich kolejkach nie były przypadkowe. I dokładnie to zrobiły. Mimo słabszego początku "Biało-czerwone" zwyciężyły w całym spotkaniu 3:2. Była to piąta wygrana Polski z rzędu. Liderką w ofensywie znów była Malwina Smarzek, ale świetnie grała też Martyna Grajber oraz Zuzanna Efimienko. „Nie cierpię horrorów, nie przepadam za sushi, dlatego bardzo się cieszę, że dziewczyny dzisiaj po morderczej walce pokonały groźny i niewygodny zespół Japonii" - powiedział po meczu Jacek Nawrocki.

"Biało-czerwone" chciały zakończyć swój występ w tegorocznej edycji Ligi Narodów trzema zwycięstwami, ale liczyły się z tym, że w Wałbrzychu zmierzą się z wymagającymi rywalkami.


Potwierdził to już pierwszy set meczu z Japonią. Nasze reprezentantki dobrze zaczęły spotkanie punktując z ataku i zagrywki, dzięki czemu prowadziły przez pierwszą część seta. Niestety z czasem Azjatki zaczęły coraz częściej bronić nasze ataki i rozgrywać skuteczne kontry. 

To właśnie kontrataki pozwoliły naszym rywalkom uzyskać prowadzenie w drugiej części seta. Natalia Mędrzyk i Monika Bociek robiły wszystko, by przeciwstawić się ekipie z Azji, ale Japonki kontrolowały grę i wygrały pierwszego seta (18:25).

Drugi set - jak pierwszy - "Biało-czerwone" rozpoczęły od kilku imponujących akcji w ofensywie. Przy zagrywkach Klaudii Kąkolewskiej wyszły na prowadzenie (6:3). Liderką naszej ofensywy znów była Malwina Smarzek. To do niej trafiała większość piłek od rozgrywającej i słusznie, bo atakująca wykorzystywała swoje szanse i swobodnie mijała japoński blok.

Przy dopingu pełnej kibiców hali Polki grały coraz lepiej. Mędrzyk straszyła Japonki silnymi serwisami, a gdy przeciwniczki mimo jej zagrywek zdołały wyprowadzić atak, to zatrzymywał je nasz blok (16:8). 

Japonii nie pomogły ani zmiany, ani przerwy, które brała trenerka zespołu z Azji. Polki wciąż dominowały na boisku, a ich przewaga nad rywalkami była tak duża, że z łatwością wygrały drugą odsłonę (25:15).

Pierwsze akcje trzeciej odsłony wskazywały na to, że będzie to najbardziej wyrównana ze wszystkich partii. Japonki zaczęły grać nie tylko efektownie, ale i efektywnie z drugiej linii, za to Polki wciąż bazowały na atakach Malwiny Smarzek (6:8).

W kolejnych minutach spotkania wynik oscylował wokół remisu, ale tuż przed drugą przerwą techniczną "Biało-czerwone" odskoczyły od rywalek. Wszystko za sprawą genialnej postawy w bloku i konsekwencji w ataku (16:10).

Wydawało się, że z takim zapasem punktów naszym zawodniczkom będzie łatwo wygrać seta, ale Japonki nie chciały zrezygnować z walki o wygraną. Niestety Polki popełniły kilka błędów własnych, które dały Japonkom nadzieję na to, że jeszcze mogą powalczyć o zwycięstwo. Gorsza dyspozycja naszych zawodniczek na szczęście była chwilowa. Serie wcześniej zdobytych punktów pozwoliły nam utrzymać kontrolę nad spotkaniem. Seta kiwką zakończyła Mędrzyk (25:16).

Zwycięstwo gospodyń w trzeciej odsłonie zupełnie odebrało Japonkom chęci do gry. Ze względu na ich błędy własne, ale również fenomenalną dyspozycję "Biało-czerwonych" w bloku, set rozpoczął się od wyniku (6:1).

Świetnie po naszej stronie siatki prezentowała się Zuzanna Efimienko i Natalia Grajber - to właśnie ataki tych pań przynosiły nam dużo punktów (16:10). Niestety, cała przewaga została roztrwoniona, bo Polki nie potrafiły utrzymać skuteczności, a Azjatki wykorzystywały każdy nasz błąd.

Końcówka była bardzo wyrównana. Walka toczyła się punkt za punkt. Do czasu aż dwa skuteczne uderzenia posłała w nasze boisko Kurogo. W kolejnych akcjach więcej szczęścia miały nasze rywalki. Udało im się doprowadzić do tie-breaka (21:25).

Piąty set w wykonaniu obu zespołów był bardzo nerwowy. Widać było, że zawodniczki są już zmęczone, o popełniały coraz więcej błędów (7:8). Po zmianie stron rywalizacja nadal była zacięta. Azjatki broniły ataki Polek, które wydawały się nie do obrony. Na szczęście w końcówce najpierw sprytnie zagrała Efimienko, a później po skosie uderzyła Mędrzyk (13:11).

Azjatki odrobiły straty, ale w najważniejszym momencie popsuły serwis, a później atak. To sprawiło, że Polki wygrały meczy.

Nawrocki: To wielki sukces naszej drużyny

Po meczu trener i zawodniczki udzieliły komentarzy.

Nie cierpię horrorów, nie przepadam za sushi, dlatego bardzo się cieszę, że dziewczyny dzisiaj po morderczej walce pokonały groźny i niewygodny zespół Japonii. To wielki sukces naszej drużyny. Cały czas uczymy się grać przeciw zespołom z Azji. To jest trudny dla drużyn europejskich styl. Ale już w tym sezonie pokazaliśmy w meczach z Chinami, Koreą czy nawet przegranym z Tajlandią oraz dzisiaj z Japonią, że i my mamy oryginalne rozwiązania. Bardzo solidnie przygotowywaliśmy się do tego meczu i mieliśmy opracowane różnorodne warianty. Nie obciążaliśmy dziewczyn szczegółami, ale muszę przyznać, że wariant z twardą walką w secie decydującym też mieliśmy przewidziany - powiedział Jacek Nawrocki (trener reprezentacji Polski).

Ciężko mi było wejść w mecz. To było moje pierwsze oficjalne spotkanie o punkty i dlatego trochę tremy się pojawiło. Potem już było coraz lepiej i bardzo się cieszę z tej wygranej. Z tego, że mogłam w części przyczynić się do tego zwycięstwa. Japonki to trudne rywalki, trzeba być nieustannie skoncentrowanym i czujnym - dodała Maria Stenzel.


Polska - Japonia 3:2  (18:25, 25:15, 25:16, 21:25, 16:14)

Polska: Pleśnierowicz, Grajber, Kąkolewska, Smarzek, Mędrzyk, Efimienko, Stenzel (libero) oraz Łukasik, Nowicka, Bociek, Murek.

Japonia: Koga, Iwasaka, Ishii, Shimmaura, Tominaga, Kurogo, Inoue (libero) oraz Nabeya, Tominaga, Uchiseto, Akutagawa, Tashiro.