Sylwia Jaśkowiec pod nieobecność Justyny Kowalczy zajęła trzecie miejsce w biegu na 3 km techniką dowolną, inaugurującym Tour de Ski. Zwyciężyła Norweżka Marit Bjoergen, przed rodaczką Astrid Uhrenholdt Jacobsen. Polka po raz pierwszy w karierze stanęła na podium Pucharu Świata.

Jaśkowiec, która przez rodzinę i znajomych nazywana jest "Kazią", od początku znajdowała się w czołówce. Na pierwszym pomiarze czasu prologu była 11., ze stratą 3 s do Bjoergen, zaś na drugim przesunęła się na trzecią lokatę. Do norweskiej gwiazdy straciła 7 s.

Najlepszy wynik w jej karierze

Takiego sukcesu Jaśkowiec nikt się nie spodziewał. Sama zawodniczka na mecie wyglądała na nieco zaskoczoną. To najlepszy wynik w jej karierze.

Jaśkowiec w tym sezonie w najlepszym występie w PŚ uplasowała się na 24. pozycji w rywalizacji na 15 km "łyżwą". Miało to miejsce przed dwoma tygodniami w szwajcarskim Davos. Sięgnęła wówczas po siedem punktów i to była jej jedyna zdobycz, a w klasyfikacji generalnej PŚ była 64.

Najważniejszymi osiągnięciami zawodniczki pochodzącej z miejscowości Osieczany (kilka kilometrów od Myślenic) były dwa złote medale młodzieżowych mistrzostw świata U-23 we francuskim kurorcie Praz de Lys-Sommand w 2009 roku. Z kolei na igrzyskach w Vancouver (2010) zajęła szóste miejsce w sztafecie 4x5 km z Justyną Kowalczyk, Kornelią Marek i Pauliną Maciuszek.

Miała ponad rok przerwy w startach

Podium Jaśkowiec jest ogromną niespodzianką, bowiem od 2008 roku wywalczyła w sumie 63 punkty w Pucharze Świata (a dziś w Oberhofie - 43). Jej kariera skomplikowała się latem 2010 roku, kiedy na treningu w miejscowości Zasań pod Myślenicami doznała poważnego upadku. Zjeżdżając z góry na nartorolkach chciała uniknąć kolizji z autobusem i wjechała na betonowy słup. Zawodniczka doznała złamań w obrębie stawów łokciowego oraz barkowego, była operowana w szpitalu. Miała ponad roczną przerwę w startach.

Godnie zastąpiła Kowalczyk

Kilka godzin przed rozpoczęciem touru z rywalizacji wycofała się Justyna Kowalczyk, która triumfowała w czterech poprzednich edycjach. Polka w ten sposób zaprotestowała przeciwko niekorzystnym dla niej zmianom w programie zawodów. Pięć z siedmiu startów zaplanowano bowiem stylem dowolnym, który nie jest mocną stroną podopiecznej Aleksandra Wierietielnego.

(mal)