Mecz Australii z Chorwacją był prawdopodobnie ostatnim, jaki podczas tegorocznych finałów mistrzostw świata, prowadził sędzia Graham Poll. Arbiter z Anglii w czwartek popełnił mnóstwo błędów.

Poll w drugiej połowie pokazał trzy żółte kartki Josipowi Simuniciowi, obrońcy Chorwacji, zanim w trzeciej minucie doliczonego czasu gry usunął go z murawy. Ponadto nie przyznał Australii dwóch rzutów karnych, z kolei uznał gola na 2:2, którego strzelił Harry Kewell, choć piłkarz z antypodów był na pozycji spalonej.

Podczas meczu jest czterech arbitrów, nie rozumiem, dlaczego żaden z nich nie interweniował - powiedział Sepp Blatter, prezes Międzynarodowej Federacji Piłkarskiej (FIFA). Blatter nie przekreśla jednak Polla. Wierzę w komitet sędziowski (zajmie się tym przypadkiem). Nie możemy zapomnieć, że Poll w poprzednich meczach spisał się fantastycznie. Oczywiście, nie możemy tłumaczyć takich sytuacji, ale trzeba to zrozumieć. Sędziowie są ludźmi, a ludzie popełniają błędy - stwierdził Szwajcar.

To był pierwszy przypadek w historii piłkarskich mistrzostw świata, aby piłkarz zobaczył trzy żółte kartki w jednym meczu - to trochę za dużo - czytamy w oświadczeniu wydanym przez FIFA. Przed turniejem sędziowie byli ostrzegani, że w przypadku słabej postawy zostaną odesłani do domu. Jeśli popełniasz duży błąd, to jest to twój ostatni mecz - samokrytycznie przyznał Poll.

Arbitra broni jednak Mark Viduka, napastnik reprezentacji Australii. Każdy popełnia błędy. Graham Poll jest jednym z najlepszych sędziów - powiedział. Gdy pokazał Simunciowi drugą żółtą kartkę zapytałem go, ile razy ukarał Chorwata. On przyznał, że tylko raz, choć byłem pewny, że jest inaczej. Po prostu źle policzył - dodał kapitan "Socceroos".