Wieczorem w Paryżu finał piłkarskiej Ligi Mistrzów. O najważniejsze klubowe trofeum zagrają Real Madryt i Liverpool. Dla drużyny z Madrytu to szansa na 14. Puchar Europy w historii klubu. Liverpool liczy na 7. taki sukces. Jak mówi w rozmowie z Patrykiem Serwańskim były reprezentant Polski Sebastian Mila, łatwo znaleźć argumenty przemawiające za jednym lub drugim finalistą. Trudno jednak wskazać faworyta. Pierwszy gwizdek już o godz. 21.00.

Obie drużyny kończą udany sezon. Real wrócił na tron w Hiszpanii i wywalczył mistrzostwo. Liverpool do samego końca rozgrywek Premier League deptał po piętach Manchesterowi City i ostatecznie wywalczył cenne wicemistrzostwo. Oba kluby mają w swoich szeregach świetnych piłkarzy. Oba prowadzą wybitni trenerzy - Carlo Ancelotti i Jurgen Klopp. Czy w takim razie kluczem do sukcesu w wieczornym finale może być sfera mentalna?

Zdecydowanie. Oprócz umiejętności piłkarskich to może być kluczowe. Mental, psychika - to rzeczywiście będzie odgrywało ważną rolę. Finałów się nie gra. Finały trzeba wygrać i to interesuje każdego kibica - podkreśla Sebastian Mila w RMF FM. Dla fanów finał ma być po prostu zwycięski. Reszta jest nieważna. Jakbym miał wskazać, która drużyna ma przed finałem mocniejszą psychikę to nie potrafię tego zrobić. Przed rewanżowym półfinałem pomiędzy Realem i Manchesterem City rozmawiałem z Brianem Laudrupem. Myślałem, że Anglicy wygrają, ale on przekonywał, że Real, grając u siebie, potrafi zrobić rzeczy wielkie. Szczerze przyznam, zastanawiałem się, co ten gościu do mnie mówi. Nie oglądał pierwszego spotkania czy co? A jednak miał rację. Real z pewnością ten mental ma bardzo mocny i potrafi wygrywać finały - uważa były reprezentant Polski.

Jednym z bohaterów finału ma być Luka Modrić. Choć takie oceny przed meczem bywają nietrafione, bez wątpienia Chorwat będzie obserwowany przez fanów na całym świecie. 36-letni piłkarz jest coraz bliżej zakończenia długiej kariery, ale cały czas imponuje formą.

Był okres, kiedy Modrić był jednym z wielu najlepszych piłkarzy, ale im starszy, tym jest lepszy. On będzie musiał pociągnąć Real do przodu w tym finale. Z nim będą wiązały się oczekiwania fanów. On będzie mózgiem tej całej operacji. Oczywiście, ząb czasu każdego w końcu dogoni. Nie wiem, czy to nie jest ostatni moment, w którym on może brać na siebie ciężar gry w takim spotkaniu i być wiodącą postacią. Na pewno w finale musi wejść na najwyższy poziom - analizuje Sebastian Mila.

W drodze do finału Ligi Mistrzów Real Madryt i Liverpool rozegrały po 12 meczów. Bilans "Królewskich" to 8 zwycięstw i aż 4 porażki. Real sensacyjnie przegrał w grupie z Sheriffem Tiraspol. Później w fazie pucharowej przegrywał po jednym meczu w 1/8 finału, ćwierćfinale i półfinale, ale mimo to zagra o trofeum. Duża w tym zasługa stadionu Stantiago Bernabeu, bo Real odrabiał u siebie straty w dwumeczu z PSG i Manchesterem City, a w rywalizacji z Chelsea obronił w dogrywce przewagę z meczu w Londynie.

Liverpool w drodze do finału był skuteczniejszy Wygrał 10 meczów. Do tego raz zremisował i tylko raz przegrał. To był rewanżowy mecz 1/8 finału przeciwko Interowi. Ćwierćfinałowy remis w rewanżu z Benficą także nie miał większego znaczenia, bo "The Reds" pierwszy mecz wygrali 3:1.

Opracowanie: