„Szatnia powinna być zamknięta. I to, co się tam dzieje, nie jest do pokazywania. W szatni mogą się zadziać różne rzeczy. Niejednokrotnie sam przeżywałem łapanie się za gardła i wyzwiska, ale też te dobre chwile, radości i dyskusje. To wszystko zostawało. Nie wszystko jest na sprzedaż" – mówił w Radiu RMF24 Roman Kosecki, był reprezentant Polski pytany przez Piotra Salaka o nowe reguły i ciszę medialną, którą zarządził selekcjoner Fernando Santos przed meczem reprezentacji Polski z Czechami. Spotkaniem w Pradze Polacy rozpoczną eliminacje EURO 2024. W poniedziałek natomiast zagrają z Albanią na PGE Narodowym.

Piotr Salak: Jakie ma pan pierwsze wrażenia, patrząc na początek pracy Fernando Santosa jako selekcjonera?

Roman Kosecki: Ławo nie ma, bo nie wszyscy są zdrowi i nie wszyscy mogli dojechać. Brak powołań dla Kownackiego czy Krychowiaka. Niektórzy są zaskoczeni, a niektórzy myślą, że to dobry kierunek. Na pewno Kownacki zasłużył na to, by być. Trener na początku przedstawił swoją wizję, swój plan pracy, czego oczekuje od zawodników i ich pobytu na zgrupowaniu, co jest dozwolone, co nie itd. Będą się docierać. Wiadomo, że chłopaki wszystkie sprawy muszą sobie poukładać w szatni, nie mówić za dużo mediom, pewne rzeczy muszą zostać w szatni. Mistrzostwa świata już się dawno skończyły, więc żyjmy teraz eliminacjami i tym, co będzie. Wyjaśnianie spraw tej premii itd. To już "se ne vrati", można powiedzieć po czesku. A to właśnie Czesi na nas czekają, oni też się nie położą, ich trener powiedział, że będą przygotowani na to spotkanie. Na pewno my jesteśmy faworytem, bo jednak zawodnicy grają w takich klubach. No nikt nie lubi być faworytem, ale pewnie tak Czesi do tego podchodzą. Nie będzie to łatwy mecz. Z nimi zresztą nigdy się nie gra łatwo i bez doświadczenia. Sam dobrze o tym wiem.

Fernando Santos wprowadza nowe porządki. Żadnych mediów społecznościowych, żadnych kamer w szatni. Jeden stół dla całej reprezentacji. Widać, że ma być więcej skupienia niż luzu. Panu się to podoba?

Oczywiście, że tak. Wie pan, ja jestem sportowcem i uważam, że szatnia powinna być zamknięta. I to, co się tam dzieje, nie jest do pokazywania. W szatni mogą się zadziać różne rzeczy. Niejednokrotnie sam przeżywałem łapanie się za gardła i wyzwiska, ale też te dobre chwile radości i dyskusje. To wszystko zostawało. Nie wszystko jest na sprzedaż. Ja wiem, że żyjemy w takich czasach, gdzie jak ktoś nie ma Instagrama, Facebooka czy TikToka to go nie ma w mediach. Ja jestem człowiekiem, który ma kartkę i długopis i na tym się zatrzymałem. Powiem szczerze, że mnie nie interesuje czy dziewczyna, żona, kochanka piłkarza chodzi w takich stringach, czy w takim biustonoszu, czy ma taką torebkę, czy zrobiła sobie rano kanapkę, a to jest puszczane w wiadomościach sportowych. Dla mnie to są chore rzeczy. My skupiamy się na rywalizacji, na wynikach, na przygotowaniu, na wygranym lub nie, czy można zrobić postęp. I takich wiadomości sportowych bym oczekiwał, a nie, co kto robi rano czy wieczorem. Widocznie Santos też tak uważa i tak prowadzi reprezentację, a dla mnie jest to bardzo dobry kierunek. Niech ci chłopcy skupią się na tym, co jest teraz w szatni, czyli przygotowaniu do meczu i to jest najważniejsze. I niech nie puszczają jakichś tam różnych dziwnych newsów na Facebooku, że mieliśmy spotkanie w szatni, trener powiedział to i to. Tak nie można, to pozostaje w szatni i koniec, kropka.

A jak się panu podoba ten pomysł, żeby do ostatniej chwili trzymać piłkarzy w niepewności, kto wybiegnie w wyjściowej jedenastce? Panu z punktu widzenia piłkarza by to odpowiadało?

Oczywiście charaktery piłkarskie są różne. Niektórzy chcą wiedzieć wcześniej, a inni stresują się i jak wiedzą wcześniej, żyją tym meczem, nie mogą spać w nocy itd. Ja uważam, że tak. Tak było jak ja grałem, że człowiek dowiadywał się, kto wyjdzie na ostatniej odprawie meczowej, w dniu meczu. Oczywiście nikt nie jest głupi i piłkarze to chyba wiedzą. Obserwują na treningu, kto na jakiej pozycji jest wystawiany. Ale piłkarz, i w ogóle sportowiec, musi być przygotowany na to, że w każdej sekundzie wyjdzie na boisko. Musi dać z siebie wszystko, więc nie uważam, że to ma jakieś duże znaczenie. Mnie się akurat podoba to, że w dniu meczu dowiedzą się, kto gra.

A zdziwił pana brak powołania dla Grzegorza Krychowiaka?

Krychowiak wcale nie musi grać w środku pola, jest doświadczonym zawodnikiem. Bardzo dobrze też mógłby się spełnić w roli środkowego obrońcy, jest doświadczony, umie się ustawić. W Sevilli, jak pamiętamy, finał na Stadionie Narodowym, to on się cofał po piłkę między dwóch obrońców środkowych. Bardzo często grał też ostatniego stopera, więc jest to mądry zawodnik. Jak z jego przygotowaniem fizycznym, to też może być pytanie. Każdy trener, kiedy przychodzi, chce coś zmienić, chociaż Santos powiedział, że nie skreśla nikogo ze względu na wiek. Patrzmy na to, co się dzieje: Ibrahimović w Szwecji, Ronaldo w Portugalii, oni mają swoje lata i dalej są potrzebni. Więc myślę, że oni też dalej są brani pod uwagę. Trochę na pewno jest to zaskoczenie.

Santos wielokrotnie powtarza, że on nie lubi gwiazd. My mamy taką wielką gwiazdę światowego formatu w naszej kadrze. Myśli pan, że tutaj Fernando Santos będzie się układał z Robertem Lewandowskim, czy Robert Lewandowski z Fernando Santosem?

To trener decyduje i trener wystawia cele, jak zawodnik ma grać na boisku i pewnie z tego będzie rozliczał. Ma cały sztab, który wszystko zapisuje na meczu, a później jest oceniany. Jeżeli zawodnik nie będzie wykonywał swoich zadań, to będzie zmieniany i tak Santos do tego podchodzi, przykład to sytuacja Ronaldo. Czy się to komuś podobało czy nie, tak zadecydował, chociaż ja uważałem, że powinno się to odbyć troszeczkę w inny sposób. Ale wszystkie nasze gwiazdy muszą mieć też świadomość, że jak nie będzie grał, to będzie zmieniony, albo jak nie będzie się dobrze spisywał, to nie będzie w ogóle brał udziału w meczu. Jest to zdrowe i normalne podejście. Mają tutaj grać najlepsi zawodnicy. Tak jak mówię, trener bierze pełną odpowiedzialność, więc jak zawodnik nie chce grać i będzie się fochował, to lepiej, żeby nie przyjeżdżał na zgrupowanie, niech powie to wcześniej.

A co z naszymi asystentami? Miało być ich dwóch. W tej chwili się okazuje, że nie ma ani jednego. Jest dyrektor kadry Grzegorz Mielcarski. Nie przeszkadza panu to, że Santos nie ma żadnego polskiego trenera obok siebie?

Mógłby mieć kogoś, kogo oczywiście mógłby nauczyć. Jeżeli to miałby być trener, który pracuje w tej chwili w związku, i który by później przejął reprezentację, to mówi się automatycznie o Michale Probierzu. No to byłoby fajnie, jakby był w sztabie. Tylko pytanie, czy Michał też chce, bo wiem też jaki jest. Jest ambitny i ma swoje przemyślenia. Ale trener sam sobie dobiera sztab i jeśli miałoby to przynieść jakieś kłótnie, to lepiej mu nie przeszkadzać. Jak pamiętamy, Adam Nawałka był przy Leo Beenhakkerze, a później prowadził reprezentację w ćwierćfinale Mistrzostw Europy. Zresztą ta kadra w ogóle miała ogromne możliwości, które uważam, że nie do końca wykorzystała. Bo też bym chciał, żeby Santos zmienił myślenie zawodników. Zresztą w tych czasach sam awans czy wyjście z grupy tych piłkarzy już nie satysfakcjonuje, w tej chwili oni grają o najwyższe cele. Samo wyjście z grupy, to nie jest cel. Podobało mi się myślenie Maroka, które od samego początku chciało namieszać i wygrać mistrzostwo świata. To jest podejście, że jedzie się po to, żeby wygrywać. To jest cała zasada sportu. I tak jak mówię, oczywiście nikt się nie położy, nikogo nie można lekceważyć. Ale mamy ciężkie mecze, bo na początku z Czechami. Jeżeli tam wygramy, to uważam, że już jest naprawdę bardzo dużo elementów do tego, by grać w mistrzostwach. Ale przecież Albania jak wiemy, też nie przyjedzie i się nie położy, też ma dobrych zawodników i to nie będzie wcale łatwy mecz.

Ma być ładnie czy skutecznie?

Ocenialiśmy grę reprezentacji na Mistrzostwach Świata. Wiadomo, że styl się nam nie podobał, bo nie było za dużo akcji ofensywnych. Robert też był przytłamszony, nie miał takiego wsparcia. Nieźle wyglądał mecz z Francją w pierwszej połowie, już po wyjściu z grupy. Ale osiągnęliśmy cel, bo celem było właśnie wyjście z grupy. Tak jak Jurek Brzęczek był trenerem kadry i celem było utrzymanie się w Lidze Europy i awans na mistrzostwa Europy. Więc cele są wykonywane. Natomiast każdy by chciał, żeby ta nasza reprezentacja cieszyła też oko, a nie samo kunktatorstwo. Ale my Polacy jesteśmy znani z tego, że ci nasi piłkarze są trochę nieobliczalni. Naszej gry na Mistrzostwach Świata, w niektórych meczach, niestety nie dało się oglądać. Zresztą tak chyba byliśmy oceniani przez wielu fachowców na świecie. Więc to wkurzenie niektórych zawodników było. Ale trener wywiązał się, wyszedł z grupy.

Nie wiadomo, czy lepszy styl czy lepsza skuteczność. Bardzo dziękuję panu za czas, który pan nam poświęcił. Roman Kosecki był gościem Radia RMF24. Ja przypomnę, że w piątek gramy z Czechami w Pradze, a potem z Albanią. Pan się wybiera na PGE Narodowy?

Jestem po operacji kolana. Sport to zdrowie, ale mam połowicznie endoprotezę i w tej chwili jestem na leczeniu, więc raczej się nie wybiorę, ale będę sercem z drużyną. Trzymam kciuki za chłopaków. Myślę, że wszystko się fajnie ułoży i awansujemy. To co pan powiedział - czy styl, czy awans? Mnie się nie udało awansować na mistrzostwa Europy czy świata. Inaczej było, tylko jedna drużyna awansowała. Ale graliśmy fajnie, mieliśmy naprawdę bardzo dobrą reprezentację, można powiedzieć, zawsze byliśmy blisko awansu, ale niestety nie awansowaliśmy. Teraz pytanie, czy chcemy grać na mistrzostwach Europy czy odpaść w grupie grając cudownie.

Opracowanie: Wiktoria Urban

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: