Pogoń Szczecin zremisowała z Piastem Gliwice 0:0 w meczu 36. kolejki Ekstraklasy. Gdyby goście z Gliwic wygrali, już dziś zapewniliby sobie mistrzostwo Polski. Remis w Szczecinie i porażka Legii w Białymstoku sprawia, że Piast wciąż jest z liderem z dwoma punktami przewagi nad Legią. Mistrzostwo zapewni mu zwycięstwo z Lechem Poznań w ostatniej kolejce, lub - remis, a nawet porażka z "Kolejorzem", w razie braku wygranej Legii nad Zagłębiem Lubin w ostatnim meczu sezonu.

Przed meczem Pogoni z Piastem doszło do zmiany w obsadzie sędziowskiej. Pierwotnie spotkanie miał prowadzić Łukasz Szczech, ale ostatecznie rozjemcą pojedynku został Jarosław Przybył. Arbiter prowadził drugi mecz Piasta z rzędu - w niedzielę podyktował przeciwko niej dwa karne w meczu z Jagiellonią Białystok. Decydującą jedenastkę obronił Jakub Szmatuła i Piast wygrał wówczas 2:1.

Oba rzuty karne sprokurowane zostały przez Aleksandara Sedlara, który dziś był zawieszony za żółte kartki. Na środku defensywy zastąpił go Urosz Korun, dla którego był to pierwszy mecz w rundzie finałowej. Prócz braku Sedlara, Piast mógł odczuć brak swoich kibiców, dla których - z powodu remontu stadionu w Szczecinie - zabrakło miejsca.

Pierwsze dziesięć minut w wykonaniu Piasta było bardzo zachowawcze. Goście za wszelką cenę nie chcieli popełnić błędu i nie podejmowali zbędnego ryzyka. Z kolei Pogoń atakowała rywala wysokim pressingiem, chcąc zmusić go do błędu i nie pozwolić na swobodne rozgrywanie piłki, z którego słynie w tym sezonie Piast.

Po kwadransie gliwiczanie zaatakowali jednak odważniej i dwukrotnie stworzyli sobie dobre sytuacje. W końcu udało się wymienić kilka podań na połowie boiska, by szybko przenieść akcję z lewej na prawą stronę. Stamtąd dośrodkował Martin Konczkowski, a uderzenie Piotra Parzyszka z pierwszej piłki przeleciało obok bramki. Chwilę później z 16 m groźnie uderzył Joel Valencia, ale na posterunku był Jakub Bursztyn.

W odpowiedzi nieźle uderzył Soufian Benyamina, ale także - podobnie jak Parzyszek - nie trafił w bramkę. Po pół godzinie gry niemiecki napastnik miał dobrą okazję po dośrodkowaniu Zvonimira Kożulja, lecz głową także uderzył niecelnie.

Dwie minuty później z rzutu wolnego z boku pola karnego przymierzył Mikkel Kirkeskov. Trafił w poprzeczkę.

W 41. minucie Piast przeprowadził najlepszą akcję przed przerwą. Valencia wyprowadził kontratak, po czym podał w pole karne do Tomasza Jodłowca. Ten spod linii końcowej dośrodkował do Parzyszka, który uderzył wolejem lewą nogą. Pogoń znów uratowała poprzeczka!

Po przerwie także zaatakował Piast i tylko doskonała interwencja Jakuba Bursztyna pozbawiła go bramki dziesięć minut po zmianie stron. Wówczas lewą nogą uderzył płasko Parzyszek, a młody bramkarz Pogoni z trudem odbił piłkę nogą.

Kilka minut później piłkę w bramce Piasta mógł umieścić Sebastian Walukiewicz. 18-letni obrońca zamykał dośrodkowanie z rzutu rożnego i zabrakło mu centymetrów, by zdążyć przeciąć tor lotu piłki.

20 minut przed końcem spotkania mecz musiał zostać na kilka minut przerwany. Było to efektem dymu z rac, który spowił boisko, poważnie ograniczając widoczność.

W 79. minucie kibice owacyjnie przywitali na boisku Adama Frączczaka. Była to piękna chwila, bowiem kapitan "Portowców" wrócił na boisko po kilkumiesięcznej przerwie, spowodowanej walką z nowotworem.

Doliczony czas, a było go aż dziewięć minut, toczył się w naprawdę wysokiej intensywności. Piłka przenosiła się spod jednego pola karnego pod drugiego, ale ani razu nie znalazła się w bramce żadnej z drużyn. Mecz zakończył się bezbrakowym remisem.

Taki wynik spowodował, że przed ostatnią kolejką Piast ma dwa punkty przewagi nad Legią Warszawa. Jeżeli gliwiczanie wygrają w ostatniej kolejce z Lechem Poznań - na pewno zostaną mistrzem Polski. W przypadku remisu lub porażki z Lechem podopieczni Waldemara Fornalika muszą liczyć, że Legia nie wygra z Zagłębiem Lubin.

Wojciech Górski, Interia