To Juventus Turyn zmierzy się z Barceloną w finale Ligi Mistrzów! W rewanżowym meczu półfinału piłkarze Starej Damy zremisowali z Realem Madryt 1:1. Bramki zdobyli Cristiano Ronaldo i Alvaro Morata. Przed tygodniem w Turynie gospodarze wygrali 2:1.


Real Madryt - Juventus Turyn w LM: Zobacz zapis relacji na żywo!


Broniący trofeum Królewscy rzucili się do ataku od pierwszych minut, ale to ich bramkarz musiał wykazać się kunsztem jako pierwszy - Iker Casillas bez problemu poradził sobie jednak ze strzałem Chilijczyka Arturo Vidala w 14. minucie. Chwilę później odpowiedział Walijczyk Gareth Bale, który uderzył jeszcze groźniej sprzed pola karnego, ale tym razem na wysokości zadania stanął golkiper Starej Damy Gianluigi Buffon.

Ataki Realu nie ustawały, a efekt przyniosły w 22. minucie. Wówczas w pole karne gości wpadł Kolumbijczyk James Rodriguez i został sfaulowany przez Giorgio Chielliniego. "Jedenastkę" zamienił na gola Cristiano Ronaldo.

Tym samym Portugalczyk powiększył swój strzelecki dorobek w Champions League do 77 bramek i zrównał się na czele klasyfikacji wszech czasów z Argentyńczykiem Lionelem Messim z Barcelony. Dogonił też gwiazdę Katalończyków w tabeli strzelców tego sezonu - obaj mają po 10 trafień.

Do przerwy sytuacja Królewskich była idealna - wynik 1:0 dawał im awans do finału LM, a do tego wydawało się, że w pełni kontrolują wydarzenia na boisku.

Ten stan trwał jednak tylko do 57. minuty - były zawodnik Realu Hiszpan Alvaro Morata oddał wówczas mocny strzał z bliska, piłka przeszła blisko rękawic Casillasa i wpadła do siatki.

W 69. minucie bramkarz Realu pokazał jednak swój kunszt, wychodząc zwycięsko z sytuacji sam na sam z Claudio Marchisio. Uratował zespół - skomentowali zgodnie dziennikarze internetowych serwisów dzienników "Marca" i "As".

Na niewiele się to jednak zdało. Co prawda, więcej groźnych sytuacji stwarzali gospodarze, ale brakowało im skuteczności. Minimalnie niecelne były m.in. uderzenie z dystansu Rodrigueza i główka z bliska Bale'a.

Mistrzowie Włoch utrzymali korzystny wynik do końca i 6 czerwca w Berlinie zagrają z Barceloną w wielkim finale!

Warto odnotować ładne zdarzenie z 79. minuty, kiedy plac gry opuszczał lider drużyny gości Andrea Pirlo. Doświadczonemu i zasłużonemu piłkarzowi owację zgotowali także fani Królewskich.

Porażka w dwumeczu z Juventusem popsuła jubileusz Ikerowi Casillasowi, który w środę rozegrał swój 150. mecz w Lidze Mistrzów. Jest drugim w historii zawodnikiem, który osiągnął tę granicę. Pierwszym został dzień wcześniej Xavi Hernandez - pomocnik Barcelony, która wyeliminowała Bayern Monachium, wygrywając w dwumeczu 5:3.

Real Madryt - Juventus Turyn 1:1 (1:0)

Bramki: dla Realu - Cristiano Ronaldo (23 - karny), dla Juventusu - Alvaro Morata (57).

Sędzia: Jonas Eriksson (Szwecja).

Pierwszy mecz - 2:1 dla Juventusu.

Składy:

Real: Iker Casillas - Dani Carvajal, Sergio Ramos, Raphael Varane, Marcelo - James Rodriguez, Toni Kroos, Isco - Gareth Bale, Karim Benzema (67. Javier Hernandez), Cristiano Ronaldo.

Juventus: Gianluigi Buffon - Stephan Lichtsteiner, Leonardo Bonucci, Giorgio Chiellini, Patrice Evra - Paul Pogba (89. Roberto Pereyra), Andrea Pirlo (79. Andrea Barzagli), Arturo Vidal, Claudio Marchisio - Carlos Tevez, Alvaro Morata (84. Fernando Llorente).

Obrona trofeum wciąż niewykonalna

Realowi nie udała się sztuka obrony trofeum, ale nie jest w tej kwestii wyjątkiem: w istniejącej od 1992 roku Lidze Mistrzów nie dokonał tego jeszcze żaden klub.

Dotychczas czterech triumfatorów LM dotarło do finału w kolejnym sezonie, ale w decydującym meczu doznało porażki. Także czterokrotnie zwycięzcy rywalizacji odpadli w następnej edycji w 1/8 finału, pięć razy w ćwierćfinale i aż siedmiokrotnie w półfinale - jak Bayern Monachium przed rokiem. Dwa lata temu Chelsea Londyn odpadła już w fazie grupowej. W sezonie 1992/93 trofeum zdobył Olympique Marsylia, ale w kolejnym sezonie został wykluczony z rozgrywek z powodu zamieszania w aferę korupcyjną.


PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ:

Bayern wygrał, ale to Barcelona zagra w finale LM!

Niemieckie media chwalą Bayern za honorowe pożegnanie


(edbie)