Real Madryt wciąż walczy o tytuł piłkarskiego mistrza Hiszpanii. Mimo, że do przerwy przegrywał u siebie z Valencią 0:2, ostatecznie udało mu się uratować remis 2:2. Tyle, że na dwie kolejki przed końcem do prowadzącej w tabeli Barcelony traci cztery punkty.

Dla Realu to było najważniejsze spotkanie końcówki ligowego sezonu. Przed jego rozpoczęciem tracił do Barcelony pięć oczek. Porażka praktycznie przekreślała szansę wywalczenia tytułu mistrza Hiszpanii, zwycięstwo pozwalało utrzymać dwupunktową stratę do odwiecznego rywala, mając też w pamięci, że w następnej kolejce czeka go spotkanie z Atletico.

Królewscy zaczęli jednak mecz z Valencią nie najlepiej. Co prawda stwarzali sytuacje, ostrzeliwali słupki i poprzeczki, ale po niespełna trzydziestu minutach przegrywali u siebie 0:2. Jakby tego było mało, w końcówce pierwszej połowy rzutu karnego nie wykorzystał Cristiano Ronaldo.

W drugiej połowie spotkanie nadal stało na wysokim poziomie, ale tym razem gospodarze byli znacznie skuteczniejsi. Do siatki Valencii trafili Pepe oraz Isco, dzięki czemu Real uratował remis 2:2.

To oznacza, że na dwie kolejki przed końcem sezonu do prowadzącej w tabeli Barcelony traci cztery punkty. Aby zdobyć tytuł musi więc wygrać dwa ostatnie mecze i liczyć na to, że Katalończycy nie wygrają ani razu (oprócz wyjazdu do Atletico, czeka ich jeszcze starcie z Deportivo La Courna na własnym boisku).

Nie wiadomo jednak, czy walka o mistrzostwo Hiszpanii w ogóle zostanie w tym sezonie rozstrzygnięta. Wciąż nie ma bowiem porozumienia między piłkarzami a ligą w sprawie zawieszenia strajku. Jeśli obie strony szybko nie dogadają się w sprawie podziału wpływów ze sprzedaży praw telewizyjnych, po 16 maja w Hiszpanii nie odbędzie się żadne spotkanie. A to oznaczałoby odłożenie w czasie dwóch ostatnich kolejek oraz finału Pucharu Króla, w którym Barcelona ma zagrać z Athleticiem Bilbao.