Znane są już przyczyny tragicznego wypadku, do którego doszło we wrześniu ubiegłego roku na Rajdzie Wisły. Jak ustalili eksperci z Politechniki Krakowskiej, sportowa łada samara wypadła z trasy z powodu awarii hamulców.

Biegli stwierdzili ponadto, że w samochodzie dokonano zmian w konstrukcji układu hamulcowego. "Stworzono jednoobwodowy układ. Połączono hamulec roboczy z awaryjnym. Stąd w momencie awarii ten drugi hamulec nie zadziałał. Gdyby nie wprowadzono zmian, kierowca mógłby zahamować" - powiedział rzecznik bielskiej prokuratury Marek Mleczek, opierając się na opinii biegłych. Dodał, że takie zmiany są zakazane przez polskie prawo i międzynarodowe kodeksy sportowe. Według biegłych odkleiła się okładzina w prawym, tylnym kole. To doprowadziło do rozszczelnienia hydraulicznego systemu uruchamiania hamulców i uniemożliwiło hamowanie. Mleczek powiedział, że obecnie na bazie opinii biegłych rozważane będą zarzuty. Zdaniem biegłych, w miejscu wypadku kibice stali w bezpiecznej odległości od trasy. Postępowanie w sprawie wypadku prowadzi prokuratura w Cieszynie. Przypomnijmy: samochód uderzył w tłum widzów. Rannych zostało 15 osób, a 17-letni chłopak zmarł po paru dniach w szpitalu.

Ubiegłoroczny 48. Rajd Wisły, był wyjątkowo pechowy. Oprócz tragicznego wypadku, 7 kierowców złożyło także doniesienie w cieszyńskiej prokuraturze, w którym zarzuciło organizatorom - Automobilklubowi Śląskiemu – spowodowanie bezpośredniego niebezpieczeństwa wypadku. Kierowcy zarzucili organizatorom nieprawidłowości na trasie 14 odcinka specjalnego rajdu, prowadzącego ze Szczyrku do Wisły przez przełęcz Salmopolską. W opisie trasy, który zawodnicy otrzymali od organizatorów, źle zaznaczono kierunek omijania sztucznie zbudowanej, betonowej przeszkody, tak zwanej szykany. Jazda według takiego opisu mogła doprowadzić do uderzenia w przeszkodę i spowodować zagrożenia zdrowia i życia zawodników oraz kibiców. Kierowcy zaznaczyli, że szykanę poprzedzał dłuższy fragment prostej drogi, na którym samochody rozpędzały się do prędkości 200 km na godzinę. Fakt, że nie doszło tam do tragedii zawdzięczać można jedynie szczęśliwemu zbiegowi okoliczności i umiejętnościom załóg. Kierowcy podkreślili, że już ich koledzy, którzy pierwsi omijali przeszkodę, sygnalizowali organizatorom nieprawidłowość. Ci jednak w żaden sposób nie zareagowali.

15:45