​Rafał Sonik zajął trzecie miejsce na ostatnim etapie rajdu Dos Sertoes w Brazylii. Dzięki temu utrzymał czwartą pozycję w klasyfikacji generalnej całego rajdu. Co najważniejsze, na jedną rundę przed zakończeniem zmagań zapewnił sobie też zdobycie Pucharu Świata FIM.

Przyjeżdżając do Brazylii Sonik postawił sobie trzy cele. Pierwszym było właśnie zdobycie pucharu, bo dzięki temu mógł potwierdzić swój prymat w światowej czołówce rajdów cross-country. Rok temu ścigaliśmy się na sekundy do ostatniego etapu, ostatniego rajdu. W tym roku wypracowałem znacznie większą przewagę i jest to dla mnie ogromna satysfakcja, bo moi najgroźniejsi rywale: Mohammed Abu-Issa, Pablo Copetti i Mauro Almeida jechali podobnie jak ja, we wszystkich rundach - powiedział Sonik.

Im bliżej końca rywalizacji, tym większą czułem w sobie radość. Pewnie tak samo dużą ze względu na osiągnięcie celu po przejechaniu kilku tysięcy kilometrów brazylijskich bezdroży, jak i dlatego, że meta w Goianii jest w pewnym sensie również metą sezonu. Patrząc na punkty w klasyfikacji generalnej, już nikt nie zdoła odebrać mi Pucharu Świata podczas ostatniej rundy w Egipcie. Jest to więc podwójna radość - powiedział Rafał Sonik na mecie dziewiątego etapu rajdu Dos Sertoes.

Drugiego celu nie udało się osiągnąć - było nim powtórzenie sukcesu z 2010 roku i wygranie rywalizacji w Dos Sertoes. W tym przeszkodziły mu liczne awarie w drugiej części zmagań. Co jest zdumiewające, w Brazylii jechałem na zwyczajnych, sklepowych oponach. Z pozoru wyglądały na takie, przeznaczone do ścigania, ale jak się okazało, nie udało nam się ich dostać przed startem i musieliśmy użyć tych, które każdy może sobie kupić. Ten fakt wyjaśnia liczbę awarii, które miałem. To po prostu nie były opony, które mogły wytrzymać tak ostrą jazdę - przyznał na mecie polski quadowiec.

Wreszcie trzecim celem było przetestowanie Hondy, którą prawdopodobnie "SuperSonik" pojedzie w kolejnym Dakarze. Muszę o niej wiedzieć wszystko. Po ceremonii wręczenia nagród będziemy mieć prawdopodobnie trzy lub czterogodzinne spotkanie z mechanikami. Będziemy analizować wszystkie nasze spostrzeżenia i uwagi, póki mamy to jeszcze na świeżo w głowach. Mamy więc jeszcze sporo pracy, a jeśli potem nie zaśniemy na stojąco, to może pójdziemy na jakiegoś drinka, bo z pewnością jest co świętować. Cieszę się, że mam taką ekipę, bo doskonale się z nimi pracuje - podsumował krakowianin.

Poza radością z ukończenia rajdu Dos Sertoes i zdobycia Pucharu Świata, Rafał Sonik mógł poczuć satysfakcję również z innego powodu. Jego rywale podchodzili do niego po zakończeniu zmagań z wyrazami podziwu. Mohammed Abu-Issa i Mauro Almeida powiedzieli mi kilka ciepłych słów. Myślę, że przez ostatnie trzy lata wypracowałem sobie rodzaj autorytetu u innych zawodników. To dobrze, bo jestem od nich wszystkich starszy. Nie tylko wiekiem, ale również doświadczeniem - śmiał się polski rajdowiec.