PZPN jest gotowy pokryć straty wyrządzone przez polskich chuliganów podczas meczu Polska-Litwa w Kownie. Taką deklarację usłyszał w piłkarskim związku reporter RMF FM Mariusz Piekarski. Nie oznacza to jednak, że PZPN poczuwa się do winy za zamieszki.

Polski Związek Piłki Nożnej zapewnia, że wśród osób, którym sprzedał bilety na spotkanie w Kownie, nie było pseudokibiców z zakazami stadionowymi. Wejściówki w Polsce kupiło 1,3 tys. osób ale na Litwę przyjechały 3 tys. ludzi. Mimo to, jak mówi Agnieszka Olejkowska z PZPN , gdy związek dostanie raport federacji litewskiej, zapłaci za straty na stadionie. To nie PZPN zniszczył, ale bandziory, które przyjechały na ten mecz. Więc my zapłacimy karę, bo to byli ludzie, którzy reprezentowali Polskę - dodaje Olejkowska.

Uczestników zamieszek PZPN ma umieścić na swojej czarnej liście, aby nie mogli kupić już biletów na mecze reprezentacji. Policja ma wystąpić o sądowe zakazy stadionowe, problem jednak w tym, że wielu z chuliganów bilety i mecze w ogóle nie interesują. W tych ludzi nich uderzyć mogą tylko drakońskie kary. Ja dzisiaj zadaję pytanie, dlaczego ten człowiek nie może dostać kary kilkunastu, czy kilkudziesięciu tysięcy złotych. Są takie możliwości prawne - rzecznik policji Mariusz Sokołowski kieruje to pytanie do polskich sądów, które wobec pseudokibiców orzekają kary kilkuset złotych. Z takich kar chuligani śmieją się już na sali sądowej.