Piłkarze Lecha Poznań pokonali po dogrywce Austrię Wiedeń 4:2 (1:0, 2:1) w rewanżowym meczu pierwszej rundy Pucharu UEFA. Pierwsze spotkanie zakończyło się zwycięstwem Austriaków 2:1. Bramkę na wagę awansu strzelił w ostatniej minucie dogrywki Rafał Murawski.

Mecz wywołał w Poznaniu ogromne zainteresowanie. Blisko 24 tysiące biletów rozeszły się jak świeże bułeczki. Kibice musieli stać po wejściówki w kilkugodzinnych kolejkach. Na pewno nie będą żałować, bo takie mecze zostają na długo w pamięci.

Gospodarze potrzebowali zaledwie 10 minut, by odrobić straty z pierwszego spotkania. Fatalny błąd popełnił Mario Majstrović, który naciskany przez Sławomira Peszkę, podawał piłkę do swojego bramkarza. Intencje obrońcy Austrii wyczuł Hernan Rengifo, przejął piłkę i bez problemów pokonał Szabolcsa Safara.

Choć zwycięstwo 1:0 dawało Lechowi awans do następnej rundy, gospodarze nadal niepokoili Safara. W 15 min. Rafał Murawski z ponad 20 metrów huknął jak z armaty, ale trafił w poprzeczkę. Dobitka głową Rengifo wpadła wprawdzie do siatki, lecz arbiter gola nie uznał, bowiem Peruwiańczyk był na pozycji spalonej.

Druga połowa przyniosła jeszcze więcej emocji. Oba zespoły poszły na wymianę ciosów, te groźniejsze zadawali jednak piłkarze Austrii. Idealną okazję do wyrównania miał ich kapitan Jocelyn Blanchard, który spudłował z kilku metrów. Chwilę później efektownym dryblingiem popisał się Rubin Okotie, obrońcy Lecha zdążyli wyjaśnić sytuację.

W 60 min. dośrodkowanie Mario Baziny przypadkowo ręką w polu karnym zatrzymał Rafał Murawski. Cypryjski sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na punkt oddalony o 11 m od bramki. W pierwszym spotkaniu wiedeńczycy również mieli rzut karny, wówczas

Okotie trafił w poprzeczkę. Tym razem do piłki podszedł etatowy wykonawca Acimović i wyrównał stan meczu.

Lechici jednak nie rezygnowali. Pięć minut przed końcem meczu po dośrodkowaniu Arboledy i zgraniu głową przez Lewandowskiego, Sławomir Peszko uderzył precyzyjnie przy słupku. Ostatnie minuty regulaminowego czasu gry to spora przewaga Lecha, który mógł rozstrzygnąć losy pojedynku bez konieczności dogrywki. Najbliższy podwyższenia wyniku był Lewandowski, który w doliczonym czasie główkował tuż obok słupka.

Podopieczni Franciszka Smudy z animuszem rozpoczęli dodatkowe 30 minut. W 98 min. Lewandowski popisał się kapitalnym uderzeniem z 25 m i bramkarz Austrii był bezradny. Ogromna radość zapanowała w zespole Lecha, ale również chwilowa dekoncentracja. Goście potrzebowali zaledwie kilkudziesięciu sekund by zmniejszyć straty. Efektownym "szczupakiem" popisał się Matthias Hattenberger i w tym momencie to Austria znów była w kolejnej rundzie Pucharu UEFA.

Ostatni kwadrans Kolejorz grał z przewagą jednego zawodnika, bowiem obrońca przyjezdnych Franz Schiemer w 105 min. ujrzał drugą żółtą kartkę. Niewiele to jednak pomagało gospodarzom, którzy bili głową w austriacki mur. Ich determinacja została jednak w końcu nagrodzona. Gdy minęła już 120 minuta spotkania, Murawski dopadł do bezpańskiej piłki i strzałem zza pola karnego zaskoczył zasłoniętego bramkarza rywali. Arbiter po chwili zakończył spotkanie.

To co się działo po bramce Murawskiego trudno opisać. Niesamowita euforia zapanowała na trybunach i na boisku. A kibice Lecha po raz pierwszy skandowali nazwisko szkoleniowca Lecha, który w Poznaniu pracuje już prawie dwa i pół roku.

Bramki: 1:0 Hernan Rengifo (10), 1:1 Milenko Acimović (61), 2:1 Sławomir Peszko (85), 3:1 Robert Lewandowski (98), 3:2 Matthias Hattenberger (100-głową), 4:2 Rafał Murawski (120+1).

Lech: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Zlatko Tanevski (112 Ivan Djurdjević), Manuel Arboleda, Jakub Wilk -Sławomir Peszko, Rafał Murawski, Semir Stilić, Dimitrje Injać (84. Piotr Reiss) - Robert Lewandowski, Hernan Rengifo.

Austria: Szabolcs Safar - Joachim Standfest, Franz Schiemir, Jacek Bąk, Mario Majstrović - Emin Sulimani (69. Thomas Krammer), Jocelyn Blanchard, Matthias Hattenberger, Milenko Acimović - Ruben Okotie (102 Mamadov Diabang), Mario Bazina (107. Michael Madl).