Wieczorem dwa kolejne spotkania Pucharu Konfederacji. Najpierw o 21 zagrają Włosi i Meksykanie. O północy rozpocznie się mecz Hiszpanii z Urugwajem, czyli pierwszej i czwartej drużyny ostatniego mundialu.

Hiszpanie mają w Brazylii coś do udowodnienia. Ostatnio wygrywają na potęgę wszystkie duże imprezy, ale cztery lata temu w Pucharze Konfederacji zajęli słabe - jak na siebie - trzecie miejsce. W półfinale przegrali sensacyjnie z USA, a w meczu o brąz pokonali gospodarzy - ekipę RPA. Teraz liczą na lepszy wynik, ba, chcą wygrać, bo jak zapewniają nadal odczuwają głód sukcesu - mimo dwukrotnego zdobycia mistrzostwa Europy i wygrania mundialu w 2010 roku.

Już na początek zmagań grupowych Hiszpanów czeka najtrudniejsza przeprawa, czyli mecz z Urugwajem. Drużyną, która na mistrzostwach świata w RPA sprawiła dużą niespodziankę awansując do półfinału. Edison Cavani, Luiz Suarez, Diego Forlan - ten ofensywny tercet na boiskach w RPA siał postrach u rywali. Statystyki są jednak po stronie Hiszpanów, którzy jeszcze nigdy z Urusami nie przegrali.

Poza tym Urugwaj gra ostatnio rozczarowująco - zawodzi w eliminacjach do mundialu, a gwiazdy strzelają bramki rzadziej niż powinny. Kryzys chyba powoli jest zażegnywany - Urugwaj w eliminacjach pokonał Wenezuelę - ale sytuacja nadal jest nieciekawa. Pokonanie Hiszpanii na pewno polepszyłoby nastroje.

Zanim na boisko w Recife wybiegną Hiszpania i Urugwaj  w Rio de Janeiro zagrają Meksykanie i Włosi. W Italii najwięcej mówi się o jubileuszu Andrei Pirlo. Dla włoskiego rozgrywającego będzie to setny mecz w kadrze. Włosi podobnie jak Hiszpanie w ostatnim Pucharze Konfederacji wypadli poniżej oczekiwań - odpadli już w fazie grupowej. Teraz o formę też można się bać, bo Włosi ostatnio zremisowali z Haiti. Meksyk liczy na niespodziankę. Trener Jose Manuel dela Torre liczy na swoich napastników: Hernandeza i de Nigrisa.