Polscy siatkarze pokonali reprezentację Kanady 3:1 (23:25, 25:15, 25:19, 25:19) w swoim szóstym meczu Pucharu Świata! Stawką rozgrywanego w Japonii turnieju są przepustki dla dwóch najlepszych drużyn na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie.

Polscy siatkarze pokonali reprezentację Kanady 3:1 (23:25, 25:15, 25:19, 25:19) w swoim szóstym meczu Pucharu Świata! Stawką rozgrywanego w Japonii turnieju są przepustki dla dwóch najlepszych drużyn na przyszłoroczne igrzyska olimpijskie.
Rafał Buszek w ataku podczas meczu Pucharu Świata z Wenezuelą /Jacek Kostrzewski /PAP

To tylko teoretycznie słabsi rywale. Tu nie ma łatwych meczów, bo zmęczenie jest coraz większe. Trzeba uważać i być skoncentrowanym, nikogo nie lekceważyć, grać na maksa w każdym spotkaniu. Jeśli podejście będzie inne, to możemy tu oglądać jeszcze niejedną niespodziankę - mówił przed spotkaniem z Kanadyjczykami polski rozgrywający Grzegorz Łomacz.

Dziś jednak obyło się na szczęście bez większych problemów. Te mniejsze były - przede wszystkim w pierwszym secie. Kanadyjczycy wyszli na boisko bardzo zmobilizowani i to jakby trochę zaskoczyło biało-czerwonych, którzy przez całą partię musieli odrabiać jedno- bądź dwupunktową stratę. Ostatecznie, mimo asa serwisowego Bartosza Kurka przy stanie 22:24, przegrali tego seta do 23.

Na szczęście później było już tylko lepiej - błędy, które spowodowały porażkę w pierwszej odsłonie, zostały wyeliminowane. Biało-czerwoni wyszli na drugi set poirytowani wynikiem pierwszej partii i dodatkowo zmotywowani. To przyniosło efekt: Kanadyjczycy mogli tylko bezradnie patrzeć na niemal bezbłędną grę naszych siatkarzy. Podopieczni Stephane’a Antigi wygrali tego seta do 15 i wrócili na właściwe tory.

Kolejne dwie partie Polacy, pod wodzą zabójczo skutecznego Bartosza Kurka, również pewnie rozstrzygnęli na swoją korzyść.

Polacy i Amerykanie - jako jedyni w turnieju - wciąż bez porażki

Po sześciu spotkaniach Pucharu Świata biało-czerwoni są obok USA jedyną drużyną, która wciąż nie zanotowała na tym turnieju porażki. Na inaugurację gładko, w trzech setach, rozprawili się z Tunezją. Później rozegrali trzy mecze z bardzo wymagającymi przeciwnikami: Rosją, Argentyną i Iranem. W spotkaniach z Rosjanami i z Argentyńczykami pozwolili rywalom wyrwać sobie jedynie po secie, z Irańczykami wygrali natomiast po tie-breaku. Na koniec pierwszej rundy japońskiego turnieju, grając rezerwowym składem, pokonali 3:1 znacznie słabszą Wenezuelę.

W poniedziałek podopieczni Stephane’a Antigi przenieśli się z Hamamatsu do Toyamy na pokładzie słynnego pociągu Shinkansen. Dzień później zapoznali się z halą i odpoczywali, by nabrać sił przed ostatnimi sześcioma meczami.

Teraz muszą rozegrać trzy spotkania z rzędu: po starciu z Kanadą czeka ich rywalizacja z Egiptem i Australią. To są rywale może z trochę niższej półki, ale właśnie dlatego może być tak trudno z nimi wygrać. Nie wolno stracić na moment koncentracji, a zawodnicy też wiedzą, że nie mogą pozwolić sobie na porażkę - przestrzegał przed tą serią spotkań były trener Alojzy Świderek.

Kanada, przed spotkaniem z biało-czerwonymi, wygrała w Japonii tylko dwa mecze i oba po tie-breakach: najpierw z Egiptem, później z Australią. Przegrała natomiast kolejno z Włochami (1:3), USA (0:3) i Japonią (0:3).

Puchar Świata jest pierwszym turniejem kwalifikacyjnym do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Awans wywalczą dwie najlepsze drużyny.

Maciej Jermakow

(edbie)