"Mamy w zespole małą epidemię" - poinformował selekcjoner polskiej kadry piłkarskiej Jerzy Brzęczek przed niedzielnym meczem biało-czerwonych z Łotwą w eliminacjach Euro 2020. Wirus zaatakował m.in. Krzysztofa Piątka, który w czwartkowym pojedynku z Austrią zdobył jedynego w tym spotkaniu gola, i bramkarza Wojciecha Szczęsnego.

Meczem w Wiedniu polscy piłkarze rozpoczęli walkę o awans na przyszłoroczne mistrzostwa Europy: rozpoczęli zwycięsko, pokonując Austriaków 1:0. Jako jedyny na listę strzelców wpisał się w tym spotkaniu Krzysztof Piątek: na boisku pojawił się w 59. minucie, zmieniając Piotra Zielińskiego, a już 9 minut później fetował zdobycie gola.

Teraz jednak nie wiadomo, czy grający na co dzień w AC Milan napastnik będzie mógł wyjść na murawę w niedzielę w Warszawie, gdzie Polacy rozegrają swój drugi mecz eliminacji Euro 2020: przeciwko Łotwie.

Każdy scenariusz jest możliwy. Mamy w zespole małą epidemię - poinformował na konferencji prasowej na PGE Narodowym selekcjoner Jerzy Brzęczek.

W sobotnim treningu nie wezmą udziału Jan Bednarek i Bartosz Bereszyński. Początkowo w hotelu miał zostać również Piątek, ale ostatecznie rozpocznie zajęcia z kolegami. Infekcja zaatakowała w sumie ośmiu piłkarzy, m.in. też Mateusza Klicha i Wojciecha Szczęsnego, ale oni wezmą udział w treningu - zapowiedział.

Ostatecznie w treningu nie uczestniczyli wspomniani Bednarek i Bereszyński oraz Piotr Zieliński, który w spotkaniu z Austrią nabawił się urazu pleców. Piątek, zgodnie z zapowiedzią trenera, wyszedł na boisko, ale ćwiczył indywidualnie.

Dolegliwości zmagających się z wirusem piłkarzy wiążą się przede wszystkim z bólem gardła.

Pierwszym, który miał takie problemy, jeszcze przed meczem z Austrią był Arkadiusz Milik. Być może w hotelu w Wiedniu coś działo się z klimatyzacją, ponieważ wielu zawodników miało takie same objawy. Nasz sztab medyczny pracuje na pełnych obrotach, aby wirus nie rozpowszechniał się dalej - zapewnił Brzęczek.

Mam nadzieję, że nie spotkają nas kolejne niespodzianki. Do godziny 24:00 musimy zgłosić 23-osobową kadrę, tak że wieczorem podejmiemy decyzje - przekazał.

Jerzy Brzęczek o Polska - Łotwa: Tylko maksymalne zaangażowanie, koncentracja i determinacja dadzą nam szansę na 3 punkty

Niedzielny rywal biało-czerwonych, Łotwa, w swoim pierwszym, rozegranym również w czwartek meczu eliminacji przegrał na wyjeździe z Macedonią Północną 1:3.

Jerzy Brzęczek podkreślał jednak, że jego ekipa spodziewa się "bardzo trudnego spotkania".

Wielu zawodników z tej reprezentacji gra lub grało w Polsce i to dla nich dodatkowa motywacja. Mogą pokazać się i zagwarantować sobie nowe kontrakty. Zdajemy sobie sprawę, że tylko maksymalne zaangażowanie, pełna koncentracja i determinacja oraz nastawienie takie jak w Wiedniu dadzą nam szansę na zdobycie trzech punktów. W przeszłości doświadczyliśmy wielu łatwych teoretycznie meczów, które potem inaczej wyglądały - zaznaczył szkoleniowiec.

Odniósł się również do słów kapitana reprezentacji Roberta Lewandowskiego, który po spotkaniu w Wiedniu stwierdził, że kadra ma problem z rozegraniem w ciągu trzech dni dwóch meczów o stawkę na wysokim poziomie.

Dopiero po niedzielnym meczu będę mógł powiedzieć, czy to jest dla nas problem - skomentował Brzęczek.

Ten mecz pokaże nam, jakie mamy możliwości i potencjał. Najważniejsza jest kwestia mentalna - odpowiedniej mobilizacji, koncentracji i zaangażowania. Jesteśmy świadomi, że nie będzie to łatwe spotkanie. Chcemy grać skuteczną piłkę. Naszym priorytetem jest zdobycie trzech punktów. Jeżeli będziemy grali także efektownie, to będzie to dodatkowy pozytyw - zaznaczył.

W Wiedniu mieliśmy problem z poruszaniem się całego zespołu w pierwszym kwadransie i akcje skrzydłami austriackiego zespołu były groźne. Gdyby Piątek wykorzystał fenomenalne podanie Lewandowskiego, spotkanie inaczej by się potoczyło. Zdajemy sobie sprawę, że popełniliśmy w tym meczu błędy. To jest normalna rzecz. Trzeba jednak doceniać zdobycie trzech punktów - podsumował selekcjoner.

Mateusz Klich o Polska - Łotwa: Jesteśmy faworytem

Również obecny na konferencji Mateusz Klich przestrzegał, że spotkanie z Łotyszami nie będzie łatwą przeprawą.

Na pewno każdy z nas zdawał sobie sprawę, że to zwycięstwo jest potrzebne i w końcu nadejdzie. Liczymy, że zwycięstwo w Wiedniu otwiera nowy rozdział. Takie mecze jak z Łotwą ciężko się rozgrywa. Wszystko sprowadza się do strzelenia pierwszej bramki. Mamy lepszą drużynę i każdy zdaje sobie sprawę, że jesteśmy faworytem. W niedzielę musimy potwierdzić to na boisku - podkreślił pomocnik Leeds United.

Pierwszy gwizdek meczu Polska - Łotwa w Warszawie - w niedzielę o godzinie 20:45.